"Każdy sen, ten czarowny i piękny,
zbyt długo śniony zamienia sie w koszmar."
/Andrzej Sapkowski "Wieża Jaskółki"/
A co by było gdyby sie okazało, że nasze życie to tylko projekcja czyichś sennych marzeń? Że to wszystko co nas otacza to iluzja powstała w nieogarnionym umyśle pewnej Istoty?
"Pan Snów" to najnowsza powieść Magdaleny Świerczek. Akcja toczy się w alternatywnym, wyśnionym wszechświecie (który ma pewne powiązania z naszą Ziemią), gdzie najważniejszą postacią jest Strażnik Równowagi przez niektórych zwany Słońcem. To on wyśnił ten świat (roboczo nazwany Wenecją) i on czuje się za niego odpowiedzialny. To istota z jednej strony piękna i urzekająca, ale równocześnie chimeryczna i pełna sprzeczności. Swoją krainę wyśnił na podobieństwo Ziemi, zapełnił ją ludźmi oraz rozmaitymi fantastycznymi stworzeniami i przez wiele cykli dbał o jej rozwój i szczęście. Niestety czas mijał, a wraz z jego upływem w umyśle Strażnika coraz bardziej rozrastała sie rozpacz i ból. A to co czuł on, odczuwali również wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób byli z nim związani. Świat Strażnika pogrąża się w coraz większym maraźmie i beznadziei, strumieniami leje sie alkohol, bez wiekszego trudu można zaopatrzyć sie w otępiające umysł używki. Najbliższy Strażnikowi jest Seth, zwany również Panem Nocy - kocha go, ale nie potrafi ulżyć jego cierpieniu, przez co sam jest głęboko nieszczęśliwy.
Tymczasem w umyśle Anubisa zwanego również Szakalem rodzi się pewien plan, który na zawsze zmieni losy świata i Ostatniego Strażnika Równowagi...
Przyznaję się uczciwie - pomysł przeczytania tej książki podsunął mi siostrzeniec mój własny, który zna autorkę (tak po prawdzie to mieszka pani Magdalena o dwa dłuższe rzuty beretem od mojej rodzinnej wsi). Od razu na początku doszliśmy do porozumienia, że nie ma to tamto, znajomość znajomością, ale ocena ma być uczciwa. I przy czytaniu pierwszych stron rwałam włosy z głowy - "W jakiś ty mnie Jasiu kanał wpuścił?"
Mam się za osobę w miarę inteligentną, ale nijak nie mogłam przebrnąć wstępu. Co przeczytałam kawałek to się gubiłam i musiałam wracać do poprzednich akapitów. Na szczęście udało mi się znaleźć w sieci ten wywiad i wiele spraw sie rozjaśniło. Tak więc pierwsza i najistotniejsza uwaga co do "Pana Snów" - o wiele łatwiej go przeczytać i zrozumieć mając jakieś, chociażby niewielkie, pojęcie o filozofii, psychologii czy ezoteryce. Jeśli tego pojęcia nie mamy (na ten przykład ja o ezoteryce wiedziałam jeszcze tydzień temu, że jest - i tyle) to może być trochę trudnawo, ale na moim przykładzie widać, że sprawa jest do ogarnięcia.
Pomysł "wyśnienia" poszczególnych krain dał szerokie możliwości w kreowaniu rzeczywistości, bo we śnie wszystko jest przecież możliwe, nieprawdaż? Przy okazji trzeba pochwalić styl autorki - niezwykle plastyczny i bogaty, opisy miejsc i istot je zamieszkujących działają na wyobraźnię czytelnika tak, że bez większego wysiłku można sobie wyobrazić "Szklankę" będącą siedzibą Strażnika, karczmę pod wiele mówiącym szyldem "Głębokie Gardło Tolerancji" czy biały pałac magów. Również język bohaterów jest zróżnicowany w zależności od rasy, pochodzenia czy profesji danej istoty. Jeśli chodzi o mieszkańców wyśnionego uniwersum to oprócz ludzi spotkamy tu elfy, krasnoludy, magów, anioły i wampiry. Szczególny ukłon składam autorce za te ostatnie - aż miło poczytać o nieumarłych, którzy nie mają nic wspólnego ze smętnym Edwardem, natomiast nieco przypominają Ragisa, jednego z moich ulubionych bohaterów "Wiedźmina".
A skoro już o "Wiedźminie" mowa - widoczna jest w tej książce inspiracja cyklem autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Nie chodzi mi nawet o fantastyczne postacie (tu zresztą od czasów kiedy Tolkien napisał "Władcę Pierścieni" niewiele nowego da się wymyślić), ale o nastrój powieści. Bohaterowie to w większości istoty głęboko nieszczęśliwe, ale pomimo swoich problemów i beznadziei ogólnej sytuacji starają się pozostać wierni jakimś zasadom. Starają się zagłuszyć ból własnego istnienia, a równocześnie podejmują działania, które w ich mniemaniu mają pomóc innym przetrwać - najbardziej nieszczęśliwą istotą jest sam Strażnik Równowagi, który aby swoją rozpaczą nie niszczyć innych kieruje ją przeciwko samemu sobie.
Akcja powieści toczy się niespiesznie, ale spowodowane jest to chyba tym (tak przynajmniej ja sądzę), że autorka chciała opowiedzieć jak najwięcej o wymyślonym przez siebie świecie, głównych personach dramatu oraz o wydarzeniach, które sprawiły, że senna kraina jest taka a nie inna. Myślę, że ten tom jest tylko wstępem do prawdziwej akcji - "Pan Snów" jest zaplanowany jako trylogia.
Jest w tej powieści coś co mnie jednak raziło. A tym czymś jest nadmierna w niektórych partiach tekstu ilość wulgaryzmów. Owszem, kiedy przysłowiowym "mięchem" rzuca krasnolud to jakoś specjalnie nie boli, bowiem ta akurat rasa ma opinię gburowatej i pozbawionej wyższej kultury. Ale kiedy w sposób wysoce nieprzyzwoity wyrażają się elfy, lub co gorsza, anioły to coś tu zgrzyta. Rozpacz czy beznadzieję można chyba wyrazić w nieco bardziej literacki sposób? Ja rozumiem, że to nie jest bajka dla dzieci, a i język polski nam się ostatnio bardzo wulgaryzuje, ale mnie się to osobiście nie podoba i już. Z tym, że ten zarzut to ja mam do większości polskiej literatury współczesnej...
Reasumując: moim zdaniem warto zwrócić uwagę na tę młodą autorkę - mam nadzieję, że kolejne powieści będą trzymały podobny lub jeszcze wyższy poziom.
A teraz pozostaje mi czekać na kolejne odsłony sennej opowieści.
źródło:
http://anek7.blogspot.com/2014/07/senne-uniwersum.html