„Czekając na Gonza” tytuł mnie zaintrygował i zaciekawił. Miałam pewne wyobrażenie tej książki, ale to, co dostałam mnie zaskoczyło i to pozytywnie.
Marcus Osbourne, a właściwie Oz razem z rodziną przeprowadzają się na wieś, gdzie niema internetu, przyjaciół, życia towarzyskiego, dobrej muzyki, ale za to jest stary zniszczony dom, który wygląda jak z horroru. W szkole poznaję Rayana, sympatycznego chłopca lubiącego science fiction. Niestety Oz w wyniku utraty telefonu traci jedynego przyjaciele w tej zapadłej dziurze. Nie jest mu łatwo, tym bardziej, że Isabel znana, jako Psycholka nieustannie go straszy. Jednak to nie jego codzienne problemy spędza mu sen z powiek a przypadkowe odkrycie tajemnica siostry Meg. Dziewczyna jest w ciąży. Oz tak bardzo zafascynował ten fakt, że zaczyna czytać książki o ciąży i nadaję nienarodzonemu dziecku imię „Gonzo”.
Marcus jest jeszcze młody i to widać. Poznajemy jego codzienne życie, często skupiamy się na błahych sprawach. Być może dla większości są to sprawy często wyolbrzymione, jednak będąc w wieku szkolnym i uczestnicząc w wydarzeniach, które go ośmieszają lub tak jak w przypadku Oza jest się gnębionym przez ucznia, to wielka tragedia. Czytając książkę wróciłam do szkolnych lat i muszę powiedzieć, że autor wykreował bardzo realistyczne otoczenie. Jednak nie to mi się podobało w książce. Temat dziecka jest świetnym pomysłem. Nie skupiamy się bezpośrednio na Meg, choć jej emocje są również pokazane. Mamy okazje zobaczyć jak ciąża wpływa na innych domowników, szczególnie na Oza. Chłopak pomimo swojego młodego wieku podchodzi do tego bardzo spokojnie, chwilami wręcz z entuzjazmem. Pragnie poznać małego Gonza. Oczywiście są chwile, kiedy wykazuje się brakiem odwagi, nie mówi, co naprawdę myśli jednak w najważniejszym momencie potrafi się zachować porządnie i wyrazić swoje zdanie względem małego Gonza.
Książka idealna dla młodszego czytelnika, ale i starszy przeczyta ją z przyjemnością. Napisana jest prostym młodzieżowym językiem, dzięki czemu czyta się lekko i szybko. Jak dla mnie trochę z krótka, ponieważ 254 strony przeleciały nim zdążyłam się zorientować. Dave Cousins pokazał idealnie emocje nie tylko dzieci, ale i rodziców. Ich reakcje są realne, autor pokazuje nie tylko mocne strony bohaterów, ale i wady. Bardzo podoba mi się, że Oz cały czas zwraca się do „G”, czyli Gonza, sprawia to, że temat ciąży nieustannie wisi w powietrzu.
„Czekając na Gonza” jest miłą lektura pełna humoru. Warto przeczytać również dla uświadomienia sobie konsekwencji płynących z niektórych zachowań, ale również świadomość, że ciąża może przerażać, lecz z doświadczenia wie, że dziecko jest cudem, który bezgranicznie się kocham a Oz wiedział to od samego początku, być może, dlatego tak bardzo go lubię. Polecam
4+/6