Sądziliście, że wszechobecny głód to jedno z najgorszych rzeczy jakie mogły spotkać dzieci mieszkających w Perdido Beach? Nic bardziej mylnego! Kłamstwa potrafią zasiać jeszcze większy zamęt i przyczynić się do upadku. Jeśli dodamy do tego powrót gaiaphage i inne dziwne zjawiska, cóż... Tym razem nie będzie tak łatwo zwyciężyć z wrogiem, a ich wręcz przybywa. Czy okrutne wspomnienia i brzemię, które dźwiga na swoich barkach Sam okaże się zbyt ciężkie, aby mógł sobie z nim poradzić?
Tym razem zostałam zbombardowana ilością wątków. Wydawałoby się, że to dobrze bo historia staje się ciekawsza. Jednak jest ich tak dużo, że nie w sposób wszystkie rozpracować naraz, tym bardziej, że przeskakujemy z jednego na drugi z prędkością błyskawicy, gdyż podobnie jak w poprzednich tomach, poznajemy historię z punktu widzenia różnych bohaterów. Tym trudniej się we wszystkim połapać, gdy pojawiają się dodatkowo nowe postacie. Jednak czy natłok nowych informacji przeszkadza w czytaniu? Absolutnie nie. Czytałam z niecierpliwością oczekując kolejnych wydarzeń, a mój mózg pracował na najwyższych obrotach. Szukałam związków przyczynowo-skutkowych pomiędzy zdarzeniami, doszukiwałam się ukrytych znaczeń, starałam się rozpracować poczynania Ciemności - czekało mnie dużo pracy, jednak zakończenie przyprawiło mnie o głód sięgnięcia po kolejny tom.
Bardzo spodobało mi się to, (tak wiem jestem wredna), że autor nie pozwolił bohaterom poczuć się swobodnie i pewnie, po zgładzeniu Ciemności. Nadal odczuwają niepokój i zmagają się z nowymi i starymi problemami jakimi są poczynania Caine'a i Zila. Nieszczęścia spadają na nich jedno za drugim, co sprawia, że akcja staje się emocjonująca i ciekawa. Współczułam bohaterom, denerwowałam się na nich, kibicowałam w zmaganiach. Zżyłam się z nimi i mimo, iż za mną półmetek tej serii to myśl o zakończeniu tej opowieści wprawia mnie w przerażenie. To jedna z niewielu serii, która mogłaby mieć dla mnie ponad dwadzieścia tomów, a i tak by mi się nie znudziła.
Brakowało mi nieco obecności Jacka. Rozwijające się uczucie między nim, a Brianną było dość interesujące. W tym tomie oboje pojawili się zaledwie kilka razy. Szkoda, bo bardzo chciałam wiedzieć jak dalej potoczą się ich losy. Widocznie muszę czekać, aż w moje ręce trafi czwarta część cyklu.
Podsumowując Michael Grant po raz kolejny wykonał kawał dobrej roboty. Co prawda efekt nie do końca był taki jak oczekiwałam, jednak jest to książka jak najbardziej godna polecenia.
Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com