Przyznam szczerze, że z początku nie szło mi czytanie tej książki. Nie potrafiłam zagłębić się w przedstawiane historie, nie całkiem wyłapywałam ich urok. Skończyło się na tym, że odłożyłam ją na półkę. I tak czekała. Gdy kolejny raz po nią sięgnęłam, planowałam poprzestać na jednym opowiadaniu. Zamiast tego zaczytywałam się w kolejnych, aż w końcu moje wątpliwości zniknęły i znów przypomniałam sobie, za co uwielbiam prozę tego pisarza. A z tego wyłania się prosty wniosek - nie ma sensu czytać niczego na siłę - zarówno my możemy na tym ucierpieć, jak i nawet bardzo dobra książka. Zamiast tego lepiej poczekać na odpowiedni nastrój. Ale już kończę te wywody, czas się skupić na książce.
Podejrzewałam, że trudno będzie ocenić tę książkę jako całość. Opowiadań jest naprawdę sporo, są bardzo różnorodne i właściwie nie mają żadnego punktu wspólnego, jak to było w przypadku
"Wszystkie boże dzieci tańczą". Właśnie jego brak z początku budził moje wątpliwości, które jednak wkrótce zostały rozwiane. Ta wielorakość pozwala wyodrębnić najbardziej charakterystyczne dla autora zagadnienia, a także zdać sobie sprawę z wszechstronności poruszanych przez Murakamiego tematów. Dostajemy więc szereg różnorodnych, a jednak często do siebie podobnych bohaterów - mężczyźni, którzy bez skrupułów sypiają z mężatkami, pisarze, ci, którzy od zawsze wiedzieli, co będą w życiu robić, a także ci, którzy stale czegoś poszukują. Nie zabraknie również kobiet - spełniających się zawodowo, pewnych siebie, tajemniczych, czy też ulotnych, które z dnia na dzień mogłyby zniknąć z życia pozostałych bohaterów. Nie da się też pominąć często wykorzystywanej przez pisarza anonimowości - możemy poznawać czyjeś życie, jednocześnie nie mając pojęcia jak ma na imię, nie znając szczegółów, które normalnie uznalibyśmy za istotne. A jednak wszystko jest tak wyważone, by niczego nie zabrakło. Dość błahe tematy nabierają znaczenia dzięki pięknej oprawie w słowa, w pozornie zwyczajnych wydarzeniach można dostrzec ich wyjątkowość.
W "
Robaczku świętojańskim" od razu rozpoznałam fragmenty
"Norwegian Wood". Z początku było to trochę jak déjà vu, ale z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej utwierdzałam się w tym przekonaniu. I było to bardzo miłe spostrzeżenie, pokazujące, że wciąż całkiem nieźle tą powieść pamiętam, choć niektóre szczegóły już nie tak wyraźnie. Stanowiło to też dla mnie przypomnienie, że warto byłoby kiedyś do niej wrócić. W
"Przypadkowym podróżnym" spodobało mi się pojawienie się Murakamiego we własnej osobie (choć i w innych opowiadaniach miałam wrażenie, że mocno utożsamia się z narratorem). Trochę wyjaśnień, te zwykłe-niezwykłe wydarzenia, które rzeczywiście go spotkały - odebrałam to wszystko trochę jak ukłon w stronę czytelnika i bardzo ten gest doceniam.
"Ślepa wierzba i śpiąca kobieta" (kolejny tytuł, który za nic nie chciał mi wejść do głowy) to całkiem udany zbiór opowiadań, który rzeczywiście świetnie ilustruje zmiany zachodzące w prozie autora oraz te jej punkty, którym wciąż pozostał wierny. Książka ta powinna przypaść do gustu zwłaszcza osobom, które znają już Murakamiego z innych jego dzieł, więc to właśnie im polecam ją najbardziej.
"Przyzwyczajenie to zadziwiająca rzecz. Wystarczy, żeby zabrakło jednego elementu, i człowiek się czuje, jakby kawałek świata go porzucił."
Recenzja z mojego bloga:
http://krople-szczescia.blogspot.com/2014/08/h-murakami-slep...