Królowa Potępionych to jak wiemy trzecia z dziesięciu części
Kronik Wampirów autorstwa nieocenionej Anne Rice.
Królowa Akasha budzi się z trwającego sześć tysięcy lat snu, uwalniając potęgi nocy z pokrytych lodem szczytów Nepalu.
Tak oto rozpoczyna się opowieść o Matce-Stworzycielce wampirzego rodu. Pamiętając Akashę z
Wampira Lestata, spodziewamy się pięknej, spokojnej i prawdziwie dobrej nieśmiertelnej matki, przepełnionej uczuciami do swych potomków. Jak bardzo można być omylnym? Okazuje się, że bardzo.
Podczas gdy cały świat przygotowuje się do koncertu naszej niesfornej gwiazdy rocka Lestata, Akasza krąży po świecie, zabijając wszystkie wampiry - w tym swojego męża. Oszczędza jedynie bliskich de Lioncourta. Jest wręcz opętana wizją nowego świata, który ma zbudować ze swym nowym księciem Lestatem.
Jej powrót do realnego świata poprzedza ciągle przewijający się brutalny 'sen o bliźniaczkach'. Jedną z rudowłosych sióstr jest Maharet, równie wiekowa co Akasha. Z pochodzenia jest czarownicą, jednak swój ludzki żywot zakończyła w postaci wampira. Wraz z rozwojem akcji poznajemy także innego pierwotnego - Khaymana. Jak się później dowiadujemy, w owej legendzie odgrywa on kluczową rolę.
Czy ktokolwiek będzie w stanie zatrzymać nieśmiertelną królową przed przed prawie całkowitym zniszczeniem rodzaju męskiego? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo ciekawa, i z pewnością nieprzewidywalna.
Królowa Potępionych podzielona jest na mniejsze części, z których każda kolejna to opowieść bohaterów z innej perspektywy. Wszystko doskonale i płynnie uzupełnia całość. Dzięki temu zyskuje ona klamrowy charakter.
Mogę powiedzieć, że trzecia część jest inna niż dwie poprzednie. Widzimy tu więcej fantastyki, aniżeli było to np. w
Wywiadzie... czy
Wampirze Lestacie, jednak autorka posiada doskonałe wyczucie, więc czytelnik nie jest przesycony nadmiarem.
Najciekawszym elementem utworu jest podjęta próba wytłumaczenia genezy wampira jako istoty nieśmiertelnej - tak bardzo różna od tej, zakorzenionej w naszej słowiańskiej świadomości.
Mamy tu także równie interesujący wątek starcia dwóch starożytnych potęg - konflikt, który rozciągnął się na milenia.
Nawykliśmy już do tego, że Rice rozlicza religię i epokę XX wieku. Robi to jednak w sposób świeży, tak - że czytelnik ma możliwość głębszego zastanowienia się nad sensem istnienia.
W powieści pojawia się także surrealistyczny obraz śmierci i łatwość, z jaką człowiek przechodzi z nią do porządku dziennego (dotyczy wydarzeń po koncercie).
Cóż, reasumując mogę powiedzieć po raz kolejny, że Anne stanęła na wysokości zadania. Książka jest przemyślana, jasna, a charakterystyka bohaterów godna podziwu.
Moja recenzja:
http://perspektywicznie.blogspot.com/2012/06/dzuma-biaa-smie...