„Angelfall” zawładnęło moim sercem i jak tylko wyszedł drugi tom postanowiłam, że muszę go mieć.
Tak jak i w pierwszej części narratorką książki jest Penryn. Jest to nadal zadziorna dziewczyna, która zrobi wszystko, aby chronić swoją młodszą siostrę oraz chorą matkę. Uwielbiam jej zadziorność oraz buntowniczość. Niestety w tym tomie brakowało mi Raffego, który osobiście pojawia się dopiero pod koniec powieści. Uwielbiam dialogi pomiędzy Penryn a Raffem, autorce wychodzą po prostu świetnie, aż śmiać się chce. Inni bohaterowie też zostali dobrze wykreowani. Pani Ee w niektórych momentach wyciąga z ludzi to co najgorsze lub najlepsze i przekłada to na strony.
Może w tym tomie akcja nie pędzi jak szalona, ale książka jest ciekawa. Podobało mi się to, że momentami cofamy się do wydarzeń z poprzedniego tomu, ale wtedy obserwujemy je z punktu widzenia Raffego a nie Penryn. Dowiadujemy się też co się działo z Pagie po porwaniu. W tym tomie autorka ujawnia dlaczego doszło do anielskiej apokalipsy oraz czym tak naprawdę są przerażające skorpionopodobne stwory. Lekki styl pisania Susan Ee powoduje, że książkę czyta się szybko oraz z ogromną przyjemnością.
Jak na razie przygody Penryn znajdują się na półce ulubione i już nie mogę doczekać się filmu na podstawie „Angelfall” oraz kolejnych tomów z serii.
W kontynuacji bestsellerowego thrillera fantasy Angelfall niedobitki ocalałe z anielskiej apokalipsy zaczynają organizować się na gruzach cywilizacji. Grupa ludzi porywa Paige, siostrę Penryn, biorąc ją za jednego z potworów; kończy się to masakrą. Paige znika. Ludzie są przerażeni.
Penryn przemierza ulice San Francisco, szukając Paige. Dlaczego miasto zupełnie opustoszało? Gdzie się podziali mies...