Po tę powieść sięgnęłam tylko i wyłącznie dlatego, że „Rose Madder” Stephena Kinga, którą w tej chwili czytam wydała mi się zbyt ciężką książką, a potrzebowałam czegoś lekkiego. Przyjrzawszy się swoim półkom, wzięłam do ręki „Malowany welon”, przeczytałam opis z tyłu okładki i uznałam, że może to być odpowiednia lektura. Przeczytałam też pierwsze strony chcąc się przekonać, czy rzeczywiście to ta powieść jest tym czego poszukuje. Może i nie była ona taką lekturą, to jednak raz zacząwszy czytać, nie potrafiłam już się oderwać od lektury.
Kitty jest Angielką, która mieszka wraz ze swoim mężem Walterem w Chinach. Walter jest bakteriologiem i właśnie tam wykonuje swoją pracę. Kitty jest piękną dziewczyną, ma wyjątkową urodę, która porusza serca wielu mężczyzn, w tym również Waltera, jednakże Kitty nie wyszła za Waltera z miłości. Nie kochała go, ale pomimo to wzięła z nim ślub, gdyż chciała wyjść za mąż przed siostrą, a wokoło nie było lepszego kandydata. W Chinach Kitty się zakochuje, ale nie w swoim mężu. Poznaje tam Karola, wpływowego mężczyznę, który ma szansę stania się gubernatorem. Jest on w średnim wieku i całkowicie zawładnął sercem Angielki. Pewnego dnia Walter odkrywa, że jest zdradzany, w tym samym czasie dostaje propozycję, aby wyjechać do miasteczka Mei – tian – fu, gdzie panuje epidemia cholery. Kitty zmuszona jest pojechać z nim. W obliczu epidemii Kitty musi pokonać swoją miłość do Karola, tam uczy się czegoś nowego, nie chce być bierną obserwatorką sytuacji w miasteczku, chce pomóc.
"Jeden jest tylko sposób zyskania serc. Musimy się stać takie jak te, których miłości pragniemy"
Książka ta wyzwoliła we mnie wiele emocji, jednak raz za razem denerwowała mnie Kitty, która była zupełnie bezduszna wobec swojego męża, który po prostu się w niej zakochał. Kiedy Kitty wraz z Walterem wjechała w miasto, gdzie szalała cholera sądziłam, że padnie ona ofiarą epidemii i spotka ją kara za to w jaki sposób traktowała swojego męża, który to oddawał się całkowicie miłości do żony, a później pomagał chorym i cierpiącym z powodu cholery. Nie będę ukrywała, że powieść Williama Somerseta Maughama wciągnęła mnie bez reszty. Kiedy przeczytałam te pierwsze zdania, wiedziałam, że nie odłożę książki dopóty jej nie skończę. Jeszcze jeden czynnik sprawił, że lektura tej książki była dla mnie tak interesująca, jej akcja osadzona była w latach 20. ubiegłego wieku.
„Malowany welon” czytało się przyjemnie, choć tematyka wcale do prostych nie należała. Zakończenie powieści zupełnie mnie zaskoczyło, spodziewałam się nieco innego, bardziej romantycznego finału, bo cóż tu dużo ukrywać cały ten czas odkąd przyniosłam tę książkę z półki mojej mamy na swoją byłam przekonana, że mam do czynienia z romansem, więc jak najdłużej zwlekałam z przeczytaniem tej książki. Książka ta pozostawia czytelnika w lekkim osłupieniu i zmusza do drobnej refleksji nad własnym życiem. „Malowany welon” bogaty był w wiele naprawdę dających do myślenia momentów dotyczących życia – jego przemijanie i rodzenie się. W mojej pamięci na pewno na długo zapadnie lektura tej powieści W. Somerseta Maughama.
opublikowana na łamach bloga:
www.feelsometimes.blogspot.com