26 stycznia obejrzałam w telewizyjnej jedynce - film ”Kwiat pustyni” na podstawie bestsellerowej książki znanej modelki pochodzącej z Somalii Waris Dirie. Film wyzwolił we mnie chęć przeczytania książki. Po zakupie na Allegro, już we wtorek, świeżo po obejrzeniu filmu, mogłam zacząć ją czytać.
O książce słyszałam już dawno, ale jakoś o niej zapomniałam na dobrych kilka lat, po jej premierze. Od pierwszych stron książka wciągnęła mnie bez reszty. Z żalem odrywałam się od niej. Życie nomadów w Somalii do tej pory było mi zupełnie nieznane. Czytając książkę, często targała mną złość na życie jakie prowadzą kobiety w całej Afryce. Bieda, ciężka praca od dziecka, częsty głód, całkowite uzależnienie od mężczyzn, wierzeń, czarów i strasznych rytualnych obrzędów, to jest cała prawda o życiu kobiet w Afryce.
Po przeczytaniu tej książki cieszę się, że nie urodziłam się w jakimkolwiek afrykańskim kraju. Ucieczka Waris z rodzinnego domu jakim była dla niej pustynia, wcale nie dziwi. Długa wędrówka, spotkanie z lwem. Mężczyźni, których intencji - dziewczynka trzynastoletnia nie rozumiała. Próby gwałtu kilkakrotnie pojawiają się na kartkach książki, byłam wstrząśnięta podejściem afrykańskich mężczyzn do małych dziewczynek i młodych kobiet. Jej ojciec który chciał wydać ją za około sześćdziesięcioletniego starca, beznadziejne małżeństwo tylko dla chęci posiadania 5 wielbłądów? Jej tułaczka od domu wujka, do domu siostry mieszkającej w Mogadiszu, stolicy Somalii, (która także wcześniej uciekła z domu, na pustyni) potem kolejne zmiany miejsca zamieszkania u ciotek, ciężka praca i chęć pomocy matce, aż do wyjazdu w charakterze służącej do ambasady w Londynie, (żoną ambasadora była jej ciotka). Wszystko to czyta się jak fantastyczną opowieść, cały czas współczułam bohaterce i nie mogłam w tej książce doczekać się stron, w których Waris będzie opisywać swój sukces w świecie mody.
Swoją drogą cały czas dziwiła mnie postawa poszczególnych członków rodziny, każdy z nich wykorzystywał młodą dziewczynę do granic przyzwoitości bez godziwej zapłaty za jej ciężką pracę. 4 lata pracy w ambasadzie Somalii w charakterze sprzątaczki i brak znajomości języka angielskiego, brak zgody wuja ambasadora na jej naukę w szkole, po opuszczeniu placówki przez jej rodzinę, jest zdana sama na siebie w Londynie, pracuje w McDonaldzie.
Dwa małżeństwa, dla zdobycia paszportu i możliwości stałego pobytu w Anglii, jedno ze starym pijakiem, a drugie z szalonym bratem swojej serdecznej przyjaciółki, dawno nie czytałam tak emocjonującej książki i przeczytałam ją bardzo szybko, to świadczy o jej wartości.
A najgorsze w tej książce są wątki mówiące o rytuale obrzezania. W Londynie bohaterka musiała przejść operację uwalniającą ją od bólów miesiączkowych, a także usprawniającą oddawanie moczu. Jak można siusiać przez 10 minut? Oddawać mocz kropelka po kropelce, bo krocze to maleńki otworek i to jeszcze dość ciasno zszyty! Opisy przeżyć i odczuć bohaterki są bardzo plastyczne i realistyczne.
Większa treść książki jest bardzo drastyczna i bulwersująca. Ale żeby poruszała musi być taka! Niewiele w niej opisów dotyczących świata mody, pokazów, sesji zdjęciowych itp., ale takie się pojawiają. Waris Dirie poznała Iman, a Naomi Campbell zaczynała swoją karierę razem z nią, są opisy pracy w telewizji, praca na planie filmowym z kolejnym Jamsem Bondem. Ale jest także miejsce na opis spotkania, po 15 latach z matką w Etiopii, bo w Somalii trwała wtedy wojna domowa, jest miejsce na ciążę i narodziny jej pierwszego syna Aleeke.
Sama autorka skupiła się na temacie milionów cierpiących po obrzezaniu kobiet, bo doświadczyła tego na własnej skórze w wieku 5 lat! Ten drastyczny rytuał wycisnął na niej piętno, prawdopodobnie do końca życia, sama przyznaje w książce, że nie może czerpać takiej przyjemności z seksu, jak kobiety zachodniego świata. Walkę o zaniechanie rytuału obrzezania kobiet, uznała za swoją życiową misję. Książka wzbudziła we mnie takie emocje, że sięgnę po kolejne pozycje napisane przez Waris Dirie.