Wystarczy jedno spojrzenie…

Recenzja książki Dotyk Crossa
„- Widzę cię nieustannie, aniołku. Od momentu, w którym mnie znalazłaś, nie widzę nic innego, tylko ciebie.”*

Jesteś kobietą poturbowaną przez życie, trwasz z przeszłością, która nawet zatuszowana i zepchnięta na bok ciągnie się za tobą jak cień i nie pozwala o sobie zapomnieć. Właśnie zaczęłaś nową pracę i masz nadzieje, że będzie to też początek nowego życia. Nie podejrzewasz nawet jakie zmiany szykuje dla ciebie los i gdy na twojej drodze staje ON cały uporządkowany świat przewraca się do góry nogami.

Dwudziestokilkuletnia Eva Tramell przeprowadziła się właśnie wraz z swoim przyjacielem Carym na Manhattan. Wraz z przeprowadzką rozpoczyna też nową pracę i już pierwszego dnia gdy idzie się rozejrzeć co i jak na jej drodze staje mężczyzna, który wywołuje w niej dziwne zachowanie. Traci umiejętność logicznego rozumowania, zasycha w jej ustach, a gdy spojrzy na nią tym swoim mrocznym, a zrazem gorącym wzrokiem miękną jej kolana. Kobieta w tym momencie nie wie jeszcze, że ma przed sobą Gideona Crossa, prezesa firmy jej przyszłego szefa. Nie jest też świadoma tego jak jej osoba wpływa na tego mężczyznę i że wiąże on z nią pewne plany oraz, że się nie podda dopóki nie osiągnie swojego celu. A tym razem tym celem jest ona sama.

Z twórczością Sylvi June Day zetknęłam się po raz pierwszy właśnie przy okazji czytania tej książki. Książki, którą, prawdę mówiąc, zamówiłam pod wpływem chwili, po przeczytaniu jednej recenzji, w której zostałam zapewniona, że to jeden z lepszych erotyków jaki jest na rynku wydawniczym. Co mi szkodziło sprawdzić czy rzeczywiście tak jest.

Muszę zarzucić Autorce, że od razu widać podobieństwo do słynnej trylogii o Grey’u. Na szczęście tylko pod kątem doboru charakterystyki głównych bohaterów, reszta, czyli dialogi, opisy scen erotycznych, jak i tych zwyczajnych to całkiem co innego. Pod tym względem jest o wiele lepiej niż w wyżej wymienionej pozycji (zaznaczyć jednak chcę, że trylogia E. L. James podobała mi się i nie uważam jej za gniota, jak to niektórzy ją określają). Podoba mi się to, że Day postarała się oto by powieść ta nie była tylko zbiorem pikantnych igraszek, a posiadała jeszcze fabułę, całkiem zgrabnie stworzoną. Akcję, która nie nuży, a nawet czasem może zaskoczyć. Wyrazistych bohaterów oraz przedstawienie świata, w którym funkcjonują bohaterowie. Plusem jest, że autorka zgrabnie wplata opisy tego co się dzieje obok i wszystko ze sobą łączy. Kolejnym pozytywnym aspektem i chyba najważniejszym, patrząc na gatunek powieści, są opisy scen łóżkowych. Pełne smaku, finezyjne, bez wulgarności, ale pobudzające wyobraźnię, zmysły, przyspieszające bije serca i wywołujące rumieńce. Takie sceny miłosne to ja rozumiem, stworzone jak należy, bez wulgarności, ale ze szczyptą pikanterii.

Do gustu przypadła mi postać Evy, jak i Gideona. Ona mimo tego co przeszła i problemów z wiarą w siebie, a raczej w to, że może być obiektem pożądania niezwykle przystojnego mężczyzny potrafi pokazać pazurki. Jest stanowcza i uparta, oddała się mężczyźnie, ale bez wahania pokazywała gdy jej coś nie pasowało. Mimo tego o ją spotkało stara się tego rozpamiętywać, ale z drugiej strony jest świadoma tego, że może to wyjść na światło dzienne i zaszkodzić jej partnerowi. Z kolei jeśli chodzi Niego to podobała mi się mieszanka jego osobowości, z jednej strony mroczny, dominujący i bardzo pewny siebie, a z drugiej opiekuńczy i do szaleństwa zakochany w Evie. Pierwszy raz czuje coś takiego do kobiety i popełnia błędy, ale wytrwale pokonuje pór ukochanej za każdym razem gdy tą dopadają wątpliwości. On też zmaga się z przeszłością i stara się żyć normalnie. Powiem szczerze, że chętnie spotkałabym takiego Gideona na swojej drodze.

Nigdy nie spodziewałam się, że ta książka mnie tak wciągnie i że spędzę z nią dwa przyjemne wieczory. Historia wciągnęła mnie od samego początku i trwało to do samego końca, z miejsca zżyłam się z bohaterami i przeżywałam z nimi ich wzloty i upadki. Ta dwójka idealnie się dobra pod względem temperamentów i śledzenie ich rozmów, jak i poczynań było bardzo ciekawe i zabawne. Podobało mi się, że powieści nie zabrakło pikanterii, ale obyło się bez wulgaryzmów i poniżania. Wiem, że w tym gatunku to jest spotykane, ale Day pokazuje, że może być gorąco i podniecająco bez zbytniego korzystania z władzy jaką posiada się nad uległą. Jest tajemniczo, jest namiętnie i pikantnie. Jeśli jej pozostałe książki będą takie same, to ja jestem jak najbardziej na tak.

„Dotyk Crossa” to obiecujący początek serii o wielkiej, można nawet rzec, że szaleńczej namiętności oraz miłości. O ludziach próbujących ułożyć sobie życie i pokonać przeszłość, która cieniem kładzie się na ich przyszłości. Polecam ją osobom lubiącym pikantne, ale niebem uczuciowe stosunki. Ja, szczerze mówiąc, zacieram już ręce a myśl o drugiej części Rozpalonej.

*str. 377

http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2014/01/wystarczy-jed...
0 0
Dodał:
Dodano: 29 I 2014 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 241
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

Dotyk Crossa



Gideon Cross pojawił się w moim życiu jak błyskawica w mroku. Był piękny i intrygujący, rozpalał do białości. Pociągał mnie jak nikt dotąd. Pragnęłam jego dotyku jak narkotyku, choć wiedziałam, że jest dla mnie zgubny. Moja zraniona dusza i ciało broniły się, ale on z łatwością je posiadł. Gideon czuł to samo, dręczyły go podobne demony. Byliśmy jak lustra, które odbijały swoje najgłębsze rany i...

Ocena czytelników: 4.32 (głosów: 60)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0