„Crescendo” to drugi tom serii „Szeptem”. Mam o tyle dobrą sytuację, że 3 pierwsze tomy mam na swojej półce, i gdy tylko skończyłam pierwszy tom od razu sięgnęłam po kontynuację. „Szeptem” na tyle mi się spodobał, że nie było możliwości, abym nie zasięgnęła informacji, co też będzie się dalej działo z głównymi bohaterami – przecież zakończenie było na tyle intrygujące, że ciekawość zwyciężyła.
„Crescendo” podobnie jak pierwsza część zachwycają okładką, która bardzo ładnie się komponuje z jej poprzedniczką. Ponownie spotykamy Norę i Patcha, który stał się jej Aniołem Stróżem, po tym, gdy zrezygnował z zabicia dziewczyny kosztem własnej przyszłości – bycia normalnym człowiekiem. Miłość w tym wypadku zwyciężyła. Wszystko wydaje się w jak najlepszym porządku. Młodzi nie widzą świata poza sobą. Patch opiekuje się swoją dziewczyną. Jednak sielankę przerywa pewne wydarzenie, które powoduje, że zrywają oni ze sobą. W tym czasie pojawia się dawny kolega z dzieciństwa Nory, a Patch rozpoczyna spotykać się z inną dziewczyną. Jednak najgorsze ma nadejść. Prawdopodobnie Patch jest zamieszany w niewyjaśnioną śmierć ojca Nory. Czy wszystkie problemy uda się rozwiązać, a niedopowiedzenia wyjaśnić?
„Crescendo” bardzo dobrze trzyma klimat poprzedniego tytułu – „Szeptem”. Autorka nie zmieniła ani trochę swego podejścia do bohaterów. Kreuje ich nadal bardzo mocno. Każdy z nich jest charakterystyczny na swój sposób, ma swoje zadanie do spełnienia. Mamy bohaterów grzecznych i tych spod ciemnej gwiazdy. A co najdziwniejsze to dość często kibicowałam tym negatywnym osobnikom, gdyż widziałam, jaki cel im przyświeca i to ich właśnie podejście do życia bardziej mi odpowiadało.
Język prosty, przystępny, dzięki czemu książkę pochłonęłam w ciągu kilku godzin jednego dnia. Tylko moja silna wola spowodowała, że nie sięgnęłam po kolejną część cyklu, gdyż pewnie zarwałabym noc. Autorka oczarowałam mnie ponownie swoją historią, którą poznawałam z wypiekami na twarzy, pomimo, że to literatura młodzieżowa, a nie sięgam po nią dość często. Tak tu czas spędzony z książką uważam za udany. Akcja przyśpiesza z każdą przewracaną stroną i gdy już byłam pewna, że wszystko wiem, wszystko ładnie się układa – huknęło w najmniej oczekiwanym momencie.
Polecam gorąco, na pewno się nie zawiedziecie.