Kolejna odsłona przygód Zoey i jej przyjaciół jak zwykle przyprawiła mnie o zawroty głowy. Obie autorki mimo, iż mają talent nie zawsze są wstanie przekonać czytelnika do swej historii. "Przebudzona" to już ósmy tom cyklu i zdecydowanie należy do tych gorszych części. Dlaczego?
Bardzo lubię czepiać się autorów "książkowych tasiemców" zwłaszcza, gdy świetne tomy danej serii przeplatają się z totalnie beznadziejnymi. Wiem, że w końcu to część ich pracy - pisać każdy może, ale chyba nie każdy powinien. Ósma część "Domu Nocy" zdecydowanie jest nastawiona na zysk. Wszystkie szczegóły, detale są niedopracowane. Opisy poskracane, a co najgorsze akcja mimo, iż dynamiczna to jest zdecydowanie za bardzo rozciągnięta w czasie. Efekt? Książka trzystu stronicowa, a liczba wydarzeń znikoma. Sama akcja trwa może cztery dni.
Również niektóre zdarzenia i wypowiedzi bohaterów wydają się być nie na miejscu. Nie zapominajmy, że jest to nadal grupka nastolatków, którzy walczą ze złem i w ich rękach spoczywają losy świata. Zawsze śmieszyło mnie nieco umieszczanie tak ważnych zadań na barkach ludzi poniżej dwudziestego roku życia. Sposób w jaki wypowiadają się w niektórych sytuacjach, np. "jestem sfrustrowana" gdy Neferet znowu stwarza problemy. Czy wy także, gdy jesteście na kogoś wściekli używacie tego typu sformułowań? Moim zdaniem tylko postać Afrodyty pod względem wypowiedzi jest najbardziej realistyczna z nich wszystkich.
Jeśli mowa o wątkach fantastycznych, to są one dużo bardziej zagmatwane niż zazwyczaj. Matka z córką starają się poplątać ją jeszcze bardziej poprzez wprowadzenie w akcję bohaterów, których losy powinny się skończyć w poprzednich tomach. O kim przeczytamy ponownie? Sprawdźcie sami.
Zdecydowanym plusem powieści są wątki Zoey - Stark i Stevie Rae - Rephaim. Romantyczna strona "Domu Nocy" zawsze wzbudzała emocje. Jeśli dodamy do tego siłę prawdziwej przyjaźni i walkę połączoną z troską o najbliższych, to stworzymy dzieło niezwykle wybitne, uczące nas o tym jak ważne są to wartości w naszym życiu. W literaturze młodzieżowej taki zabieg jest jak najbardziej wskazany. Ponadto klasyczny temat walki dobra ze złem sprawdza się w tym wydaniu znakomicie.
Mam ogromną nadzieję, że "Dom Nocy" kiedyś w końcu się skończy. Rozciąganie serii do granic możliwości i tworzenie kilkunastu tomów nie jest w tym przypadku dobrym zjawiskiem. Nie sądzę, że wynika to z troski o fanów i trudności z rozstaniem się z ulubionymi bohaterami, zdecydowanie bardziej wskazuje to na chęć zarobku. Muszę jednak przyznać, że w każdej części jest maleńka perełka, "coś" co sprawia, że chcemy czytać dalej i samemu pragniemy przekonać się jakie jeszcze niespodzianki czyhają na drodze naszych ulubieńców. Polecam!
Więcej moich recenzji na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com