Nie kłam, nie oszukuj, nie zdradzaj...

Recenzja książki O krok za daleko
„Jeśli pozostanę sobą i nie zapomnę kim jestem, wszystko będzie dobrze.”*

Powoli traciłaś członków rodziny, jeden po drugim odchodzili z twojego życia, a ty za każdym razem musiałaś się pozbierać i żyć dalej. Masz dziewiętnaście lat, a twoje życiowe doświadczenie przerasta niejednego starszego człowieka. Pochowałaś właśnie mamę i jedyne co ci zostało to pojechać do człowieka, który jest twoim ojcem, ale kiedyś was zostawił. Nie wiesz czego możesz się spodziewać, ale potrzebujesz tylko pomocy na starcie, później sobie poradzisz… jak zawsze.

Blair ma dziewiętnaście lat i została już sama na świecie, no może nie zupełnie sama, bo mimo tego, że pochowała w dzieciństwie siostrę i teraz mamę, ma jeszcze ojca. Tylko czy można nazwać ojcem człowieka, który zniknął z ich życia w momencie gdy był naprawdę potrzebny? Czy można nazwać ojcem kogoś do kogo się dzwoniło z prośbą o pomoc przy pogrzebie, a ten nawet na niego nie przyjechał? Pewnie nie, ale Blair potrzebuje pomocy na początek, bo sprzedaży domu i spłaceniu długów jedyne co jej zostało to stary samochód i broń. Dziewczyna udaje się do domu, ale z zaskoczeniem zastaje w nim tylko przyrodniego brata Rusha, który początkowo nie chce w ogóle słyszeć co ma do powiedzenia, a potem niechętnie pozwala jej zostać i zająć małe pomieszczenie za spiżarnią. Ich stosunki na początku są bardzo chłodne, ale z biegiem czasu, jak się poznawali, to się zmieniało. Obydwoje zaczynają coś do siebie czuć, ale bronią się przed tym do czasu - namiętność zwycięża. Jednak czy ten związek ma rację bytu? Czy wytrzyma gdy światło dzienne ujrzą tajemnice skrywane od lat?

Z książkami Abbi Glines było tak, że dopiero druga część serii przykuła moją uwagę, staram się jednak czytać serie od początku, dlatego też na krótko przed premierą „Spróbujmy jeszcze raz” nabyłam „O krok za daleko”, zaczęłam czytać i… przepadłam na kilka godzin. Och, co to jest za książka! Ale zacznę może od początku.

Owszem, Abbi Glines napisała romans, ale nie jest to taki zwykły zapychacz, nie jest to kolejny tytuł, który ginie w setkach innych książkach tego typu. Nie dla mnie. Bo okazało się, że Autorka nie pisząc wiele napisała mnóstwo, przekazała mnóstwo. Zagrała na emocjach i to tak, że ze zwykłego (tfu!) romansu stworzyła powieść, która ma w sobie niewyczerpalne pokłady pasji, emocji, a nawet ognia. Mimo tego, że to nie erotyk nie raz czułam jak przyspiesza mi oddech i jakoś tak dziwnie podnosiła się temperatura w pokoju. W tej książce zmysłowość, niepewność, uczucia i tajemnice przeplatają się ze sobą tworząc fabułę, która przykuwa uwagę całkowicie i do końca, do ostatniej kropki. Akcja toczy się szybko, ale i tak może zdawać się, że to za wolno, bo jak najszybciej chce się poznać zakończenie.

To historia dziewczyny, która musiała zbyt szybko dorosnąć, której zabrano szansę na normalne dzieciństwo, a potem bycie nastolatką. Musiał zająć się chorą mamą, domem i zadbać o tysiąc innych spraw. Nie miała czasu na naukę, a co dopiero mówić o zabawach. Została ze wszystkim sama… i dała radę. To historia dziewczyny, która zaczyna życie od nowa i od zera, która lokuje uczucia w najmniej odpowiednim mężczyźnie, a zarazem jedynym, który wywołuje w niej emocje nie do opisania. To też historia chłopaka, który nienawidzi, a zarazem zaczyna podziwiać, a następnie czuć coś więcej. To historia mężczyzny, który musi wybrać między lojalnością, a tym co ważne dla niego. To historia dwóch zupełnie różnych osób, których mogłoby połączyć coś pięknego gdyby nie kłamstwa, oszustwa, zdrady, ciągłe ucieczki i brak wcześniejszych prób wyjaśnienia wszystkiego.

Nigdy nie podejrzewałam, że ta książka tak mną zawładnie, że pochłonę ją w oka mgnieniu. Przeżywałam ją całą sobą, emocje buzowały i zmieniały się, jak w kalejdoskopie, w zależności od wydarzeń i tego co czuli bohaterowie co czuła Blair. Zżyłam się z nią od pierwszych stron, czułam i przeżywałam wszystko, jak ona. Zgrzytałam zębami, wściekałam się, śmiałam się, wzdychałam, cieszyłam, miałam nadzieję… Mogłabym tak wyliczać bez końca. Tak, takich historii jest wiele, ale Glines sprawiła, że jej książka ustawia się gdzieś na szczycie mojej listy książek naj. Tyle emocji, tyle wrażeń, tak prosto i życiowo na zaledwie trzystu stronach zapełnionych szerokim drukiem. A zakończenie… rozerwało mi serce i sprawiło, że długo po zakończeniu książki nie mogłam zasnąć… Możliwe, że książka ma wady, ale co tam, ja ich nie wyłapałam! Może ich nie było, może za szybko czytałam, a może przymykałam na nie oko? Jeśli były, to wybaczcie, ale ja ich nie wskażę. Za bardzo skupiłam się na tym co czułam.

Co mogę więcej dodać? Glines zdobyła moje serce szturmem i mam tylko nadzieję, że czytając kontynuację nie zostanie ono zawiedzione. Jest ekscytująco, gorąco, jest zabawnie, smutno i… pisałam, że jest ekscytująco? Jestem na tak! I wiecie co? Idę przeczytać niektóre fragmenty jeszcze raz.

*cytat pochodzi z książki

http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2013/11/nie-kam-nie-o...
0 0
Dodał:
Dodano: 28 XI 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 289
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Irena
Wiek: 36 lat
Z nami od: 27 VII 2012

Recenzowana książka

O krok za daleko



Świat dziewiętnastoletniej Blaire legł w gruzach. Jej siostra bliźniaczka zginęła w wypadku samochodowym, a matka przez trzy lata toczyła przegraną walkę o życie z rakiem. Aby uregulować rachunki za leczenie matki Blaire musi sprzedać rodzinny dom w Alabamie i postanawia wyjechać na Florydę do ojca, jego nowej żony i syna Rusha. Tam poznaje inne życie, ale wie, że nigdy nie będzie pasowała do tego...

Ocena czytelników: 4.82 (głosów: 29)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.5