Do książki Trici Rayburn "Syrena" zamierzałam zabrać się od dawna, w końcu mi się udało. Co takiego sprawiło, że powieść mnie zainteresowała. Otóż głównym powodem jest to, że autorka zrezygnowała z postaci takich jak wampiry, anioły czy wilkołaki, a historię oparła na mitologicznych istotach - Syrenach. Książka już na samym początku przez to zyskuje, gdyż odrywa czytelnika od literackiej rutyny. Być może nie wnosi niczego nowego do gatunku fantasty, ale jest bardzo dobrym oderwaniem się od spraw przyziemnych i jest naprawdę rewelacyjną pozycją na jesienny wieczór.
Główną bohaterką powieści jest Vanessa, siedemnastolatka, która podczas wakacji traci siostrę. Bohaterka nie zachowuje się jak typowa osoba, która utraciła kogoś bliskiego, nie popada w rozpacz, nie obwinia siebie i nie rozczula się nad sytuacją. Postanawia dowiedzieć się czegoś więcej na temat wydarzeń, jakie mają miejsce w nadmorskiej miejscowości...
Powieść to mieszanka gatunkowa. Mamy wątek kryminalny - gdzie bohaterowie próbują rozwikłać zagadkę śmierci kilku mężczyzn. Wątek fantastyczny - gdzie poznajemy tajemnice legendarnych, wodnych istot. Jak i oczywiście wątek miłosny, bez którego większość historii literackich nie może istnieć. Taka mieszanka bardzo pozytywnie wpływa na czytelnika, jak i dzięki temu zyskuje na wartości. Poza tym taka różnorodność budzi wiele emocji podczas czytania i poznawania coraz to bardziej szokujących informacji. Chwilami treść trzyma w lekkim napięciu, niepewności.
Autorka nie śpieszy się z ujawnianiem faktów, czytelnik pozostaje w nieświadomości prawie do samego końca. Dokłada wiele nowych, interesujących elementów. Wiele rzeczy zaskoczyło mnie pozytywnie. Fakt, ten zagadkowy i tajemniczy klimat, niestety nie dotyczy wszystkich momentów. Chwilami książka jest przewidywalna, bardzo szybko domyśliłam się w którym kierunku autorka zmierza. Natomiast chwilami jest chaotyczna - bez składu i ładu.
Muszę stwierdzić, że bardzo podoba mi się styl autorki. Bardzo szybko udaje jej się wciągnąć czytelnika do swojej historii, tworzy klimat i przede wszystkim zaciekawia od początku do końca. Język jest plastyczny, opisy bardzo literackie, barwne, przyjemne w odbiorze. Nie jest typowo młodzieżowy, chociaż książka adresowana jest głownie do nastolatków, ale jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze.
Pisarce może nie udaje się stworzyć więzi emocjonalnej z bohaterami, ale za to przedstawia syreny, troszeczkę inaczej niż znamy je z legend.
Wspomnę jeszcze o kreacji postaci, która niestety nie bardzo mi się podobała. Autorka przedstawiła bohaterów "zewnętrznie", ale tak naprawdę, nie zdążyłam wyrobić sobie zdania na ich temat. Niewiele się o nich dowiedziałam, dotyczy to także głównej bohaterki, która miała swoje dylematy, ale jakoś bardzo szybko się z nimi uporała. Jak dla mnie przedstawienie bohaterów jest słabe.
"Syrena" pomimo kilku niedociągnięć jest interesującą książką, godną uwagi. Nie zaprzeczę, że czytanie było przyjemne, wciągające i szybkie. Zamierzam zapoznać się z pozostałymi częściami tej serii.