W kajdankach namiętności to moje pierwsze spotkanie z książkami Piotra Kołodziejczaka. I to spotkanie całkiem udane. Zanim sięgnęłam po powieść, którą dostałam w prezencie od koleżanki, poczytałam o niej trochę na blogach i doszłam do wniosku, że tak różne opinie mogą zapowiadać lekturę, która albo spodoba mi się albo nie. Innej drogi nie było. Na szczęście po przeczytaniu ostatniej strony doszłam do wniosku, że jest całkiem dobrze i że nie były to zmarnowane chwile. Oczywiście nie ma powieści idealnych, bo w każdej coś można by poprawić. Ale w tym przypadku obietnice z okładki książki spełniły się przynajmniej w 90%. O czym jest powieść Piotra Kołodziejczaka?
To książka wielowątkowa, w której na pierwszy plan wysuwa się historia młodej kobiety Justyny, żyjącej w nieudanym związku małżeńskim z Karolem. Justyna minusy życia małżeńskie rekompensuje sobie z Bartkiem, z którym oprócz miłych chwil przy kawie i winie łączy ją dość namiętny romans. Jest jeszcze jej przyjaciółka Irena – kobieta, która ma za sobą nieudane małżeństwo, zakończone rozwodem. Oprócz tego pojawia się jeszcze kilka postaci związanych z wątkiem seryjnych morderstw. Okazuje się, że ktoś w mieście, w którym toczy się akcja książki, morduje starsze osoby. Tę sprawę próbuje rozwikłać nieco nieporadny, zabawny, ale wierny swoim przekonaniom inspektor Kolski.
Nie chcę zdradzać wam fabuły książki, więc powiem tylko, że całość opowieści wypadła całkiem zgrabnie. Fajne są perypetie ludzi mieszkających w wielkim mieście, ich codzienne kłopoty, problemy i marzenia. Według mnie najciekawsze są bohaterki i to na nich najbardziej skupia się nasza uwaga. Trzeba przyznać – całkiem dobrze zbudowane postacie. Może nieco słabiej wypadają w powieści faceci, ale może Kołodziejczak po prostu lubi kobiety (tak mi się wydaje), więc to w nich jest więcej energii (dla mnie taka opcja jest do przyjęcia). Jeśli ktoś lubi kryminał, to z ciekawością przyjrzy się wątkowi kryminalnemu, który dla mnie mógłby być bardziej rozbudowany, ale chyba o to chodziło autorowi, który napisał po prostu powieść obyczajową, a nie kryminalną.
I na koniec – zakończenie książki. Mnie osobiście zaskoczyło, bo wydawało mi się, że kto inny jest seryjnym mordercą. Co o tym sądzicie? Pytam głównie specjalistów od kryminałów, bo ja do nich nie należę. Minus powieści – trochę za szybko się kończy. Autor mógłby jakoś rozbudować główny wątek, trochę bardziej skomplikować małżeńskie i pozamałżeńskie perypetie. Ale nie jest źle. W kajdankach namiętności to klasyczna obyczajówka, którą można łyknąć w dwa wieczory, leżąc na kanapie, jak ja to zrobiłam.