Tą bajeczkę to zna chyba każdy. I ci duzi i ci malutcy. W naszym przypadku to była chyba pierwsza bajeczka, którą przeczytałam mojej Alicji. Może dlatego mam do niej taki sentyment? Tym jednak razem w moje ręce trafiła niby ta sama historia, ale odrobinę urozmaicona. Bo oprócz tego, że jest to nieduża książeczka kartonowa, a nie wielka księga baśni to jeszcze dołączone jest do niej coś jeszcze. Ale o tym za chwilkę.
Najpierw skupie się na samej książeczce. Hm... chyba nie muszę przypominać Wam jej treści prawda? Kto by nie znał perypetii małej dziewczynki spacerującej samej po gęstym lesie, w którym na swojej drodze napotyka złego wilka. Dziewczynka wędruje do chorej babci niosąc jej lekarstwa i inne smakołyki. A wilk? Ma wielką chrapkę na nie obie więc najpierw zakrada się do chatki staruszki i ją połyka, a następnie szykuje małą zasadzkę na Kapturka, by "dokończyć posiłek"
Oczywiście wszystko kończy się happy endem, bo do akcji wkracza gajowy, który ratuje damy z opresji, a wilk... no właśnie, co z nim? Znam całe mnóstwo teorii na temat tego, co się dalej stało z tym łakomym zwierzakiem. Więc byłam strasznie ciekawa jak sprawa przedstawia się tutaj.
Zacznę może od tego, że choć siłą rzeczy bajeczka w tej lekturze jest napisana w tak zwanej pigułce, to w tym przypadku absolutnie to nie przeszkadza. Autorka ciekawie przedstawiła cała historię nie pomijając żadnego istotnego szczegółu. Czytałam już kiedyś taki skrót i tamten zupełnie nie przypadł mi do gustu. Jednak tym razem czytałam tę książeczkę z ogromną przyjemnością. To z pewnością bajeczka, którą pamiętam z dzieciństwa. Bez żadnych przeróbek ani uproszczeń. Taka jak powinna być.
A dodatkową wielką zaletą tej niewielkiej książeczki jest prześliczna szata graficzna. Proste i jednocześnie bardzo wesołe i kolorowe ilustracje nie tylko zdobią nam każdą ze stron, ale również świetnie uzupełniają czytany tekst. Mali słuchacze na pewno będą zachwyceni. Obrazki przyciągają uwagę maluchów i sprawiają, że lektura ta jest jeszcze ciekawsza.
Ale, ale! Wciąż nie wracam do sprawy wilka. Jak myślicie? Czy tym razem nasz bohater zabije nieznośnego zwierzaka, czy tylko rozpruje mu brzuchal by uzupełnić go kamieniami? Jeśli obstawialiście którąś z tych odpowiedzi to od razu uprzedzam, że każda z nich jest błędna. Bowiem ta książeczka po prostu przemilczała tę kwestię. Tu gajowy wpada do chatki i ratuje Czerwonego kapturka i babcię. Nie jest powiedziane jak. Najważniejsze jest to, że się udało i już.
No i jeszcze nasz dodatek. Czyli trzy małe pacynki na palce, które są dołączone do książki. Są one wykonane z dość sztywnego filcu, a wyglądają tak jak na obrazku obok. Wiem, że Czerwony Kapturek w tym przypadku przypomina trochę kosmitę, a babcia ma minkę, jakby to ona miała zjeść wilka a nie na odwrót, ale wierzcie mi, że to ogóle nie przeszkadza. Mimo wszystko zabawa z tymi pacynkami jest naprawdę świetna. Dzięki nim zachęcamy dziecko do zabawy, utrwalamy mu treść tych bajeczek i przy okazji fantastycznie się bawimy! Sami sprawdźcie, polecam
Recenzja z bloga:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2013/10/bajk...