Po ten tytuł sięgnęłam z ciekawości. Zauroczyła mnie okładka, moc pozytywnych recenzji na blogach a przede wszystkim to, że jest to debiut literacki i od razu takie świetne recenzje? Postanowiłam się upewnić.
"Alibi na szczęście" to wydawałoby się lekka, łatwa i przyjemna lektura. Tak też jest, jednak nie do końca. Książka jest lekka w odbiorze, czyta się ją bardzo płynnie, język którym jest napisana jest bardzo plastyczny i przystępny a sama fabuła jest świetnie i z pomysłem skonstruowana.
Hanna Lerska to młoda nauczycielka języka polskiego, która wiedzie spokojne i ustabilizowane życie. Wydawałoby się początkowo że tak jest, jednak przeszłość wycisnęła na tej młodej dziewczynie piętno strachu i bólu a wspomnienia pewnego dnia wzbierają tylko w jej oczach łzy. Mikołaj wraz ze swym kolegą Przemkiem prowadzą firmę architektoniczną. Traf chce, że Przemek zakochuje się z wzajemnością na przyrodniej siostrze Hani- Dominice, a Mikołaj nie może zapomnieć o pięknej dziewczynie z plaży, która pewnego dnia już się nie pojawiła. Jednak niespodzianką będzie spóźniona jego wizyta na wywiadówce brata- Mateusza.
Książka jest "potężna", ponad 600 stron może przywoływać o palpitacje serca i myśl, że historia miłosna która będzie się przeciągać przez wszystkie strony książki może powodować niechęć do książki. Akcja powoli się rozwija nie ma szybkich zwrotów, wydawałoby się że będzie nudno jednak tak nie jest. Autorka bardzo umiejętnie prowadzi grę z czytelnikiem nie pozwalając mu odłożyć książki na półkę. Bohaterzy są tak rewelacyjnie nakreśleni, jak nigdzie indziej się nie spotkałam, każdego z nich rozkłada na części pierwsze, są tak charakterystyczni, że mamy w pewnym momencie wrażenie że to wszystko dzieje się obok nas a my jesteśmy tylko obserwatorami.
To książka pełna humoru, Dominiki rozmowy, narzucanie własnego zdania doprowadzały mnie do śmiechu przez łzy, jak również pełna łez. Nie będę oszukiwać, popłakałam się i to nie raz.
"Alibi na szczęście" to książka którą tak naprawdę ciężko jest mi określić, coś zasugerować, polecić lub nie. Mnie debiut autorki zachęciła do sięgnięcia po kolejny tytuł. Jednym troszkę wolno a wręcz może monotonnie rozwijająca się akcja będzie przeszkadzać. Przeszkadzać czy irytować może postępowanie Hanki wobec Mikołaja- chcę ale się boję.
To książka o miłości, zaangażowaniu, cierpieniu, cierpliwości. Wydaje się, że to książka z przesłaniem, każdy niesie własny krzyż i musi przecierpieć aby za chwilę stać się szczęśliwym.
Książkę polecam i pomimo objętości, która przeraża czas z nią spędzony mija w zastraszającym tempie i nie pójdzie na marne.