Dużo słyszałam o tej książce i postanowiłam sprawdzić, co to za cudo. Jednocześnie jest to moje pierwsze spotkanie z Anną Rice, dla której „Wywiad z wampirem” był pisarskim debiutem.
Jeżeli chodzi o „wampirzą” literaturę, wcześniej miałam w rękach tylko „Zmierzch” (było to dawno temu, w liceum, więc czuję się usprawiedliwiona). Zdawałam sobie sprawę, że postać Edwarda naszkicowana jest nienaturalnie, zbyt ludzko, wręcz cukierkowo. Nie wzbudzał we mnie strachu, lecz śmiech. W „Wywiadzie z wampirem” poznajemy zupełnie inne (uważam, że bliższe prawdzie) oblicze wampira. Głównymi bohaterami są tutaj Louis de Pointe du Lac, Lestat de Lioncourt, Claudia i Armand. Są oni prawdziwymi dziećmi mroku, bezwzględnymi potworami, które wiecznie łakną krwi. Louis jedynie stara się być odmieńcem. Uważam go, paradoksalnie, za postać najmniej ciekawą, szarą i mało wyrazistą. Najpierw przedstawia siebie jako cierpiętnika - umęczonego pod władzą Lestata – który po kilku zaledwie rozmowach z Armandem nabiera wielkiej pewności siebie i pragnie wzbudzać szacunek u innych.
Gdyby ktoś zapytał mnie, do którego z bohaterów odczuwam największy sentyment, nie potrafiłabym jednoznacznie odpowiedzieć. Waham się między Lestatem a Armandem. Lestat de Lioncourt jest typowym, bezlitosnym wampirem. Stworzył Louisa i Claudię, dlatego też uważa się za szefa tej trójki. Ma władczą naturę i silną osobowość. Armand zaś wabi magnetycznym spojrzeniem i tajemnicą, która w nim się kryje. Przemawia spokojnie, jakby zważając na każde słowo. I ta jego mądrość tak przyciąga. Obie te postacie tak mocno odcisnęły swój ślad na stronach „Wywiadu z wampirem”, że nie dziwię się iż Anna Rice postanowiła dwa osobne tomy „Kronik ...” poświęcić właśnie im („Wampir Lestat” i „Wampir Armand”).
Książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, bardzo prostym językiem. Louis opowiada dziennikarzowi o życiu, które wiódł przed i po przemianie w wampira. Największą miłością jego życia była Claudia – wampirzyca uwięziona w ciele dziecka, której oddał się bez reszty. Razem z nią wybrał się w podróż po Europie, by poznać swoich pobratymców.
„Wywiad z wampirem” czyta się z zapartym tchem. Opisy mocno uruchamiają wyobraźnię. Napięcie rośnie ze strony na stronę, jednak kulminacja umiejscowiona jest zbyt wcześnie, co psuje całą końcówkę. Wygląda to tak, jakby Rice nie miała już pomysłu na efektowny finał. Rzeczy dzieją się zbyt szybko i są kompletnie niezrozumiałe. Te ostatnie kilkanaście stron uważam za najsłabsze ogniwo książki.
Pomimo tego jednego defektu, uważam „Wywiad z wampirem” za bardzo dobrą pozycję, godną polecenia każdemu, kogo interesuje świat pełen niebezpiecznych stworzeń, żerujących pod osłoną nocy.
5,5/6
Recenzja opublikowana na moim blogu pod adresem
http://przy-swietle-ksiezyca.blogspot.com/2013/08/anne-rice-...