Jak zareagował mąż na zdradę żony.)

Recenzja książki W kajdankach namiętności
Gdy otrzymałam maila, od Pana z wydawnictwa Borgis, z pytaniem czy przeczytam i zrecenzuję książkę Piotra Kołodziejczaka "W kajdankach namiętności", po zapoznaniu się z kilkoma pozytywnymi recenzjami książki stwierdziłam, że dlaczego nie i odpisałam, że się zgadzam. Książka dotarła do mnie szybko, a i ja ją szybko przeczytałam, gdyż objętościowo nie jest duża i pisana na dodatek dużym drukiem więc czytało mi się ją dobrze.
W zasadzie miałam pewne obiekcje przed wyrażeniem zgody, gdyż zastanawiałam się co będzie jak moja opinia nie spodoba się wydawnictwu lub samemu pisarzowi, który łącznie z "Kajdankami namiętności" napisał już 7 książek czyli ani dużo, ani znów tak mało jakby się wydawało, gdy ja nie napisałam i nie napiszę żadnej. Jednak zaryzykowałam.
Do tej pory nie pisałam nigdy o okładce książki, którą czytałam. Lubię okładki wytonowane, pastelowe i w jakimś stopniu sygnalizujące o czym książka opowiada. Okładka powieści Pana Kołodziejczaka do gustu mi nie przypadła z dwu względów : krzykliwego różu mającego świadczyć być może o tym, że jest o miłości i tej młodej dziewczyny w kajdankach, gdy bohaterka książki jest kobietą w kwiecie wieku, posiadająca już córkę, gimnazjalistkę. Nie rozumiem skąd więc na okładce to dziewczę tym bardziej, że w tytułowe kajdanki w książce dają się zakuwać osoby dojrzałe, a nie nastolatki. Jedno jest pewne okładka do sięgnięcia po książkę by mnie nie zachęciła, ale może trudno się dziwić, gdyż nie jest ona kierowana do czytelniczek w mojej grupie wiekowej i z raczej już wyrobionym gustem czytelniczym.
Sam autor wypowiada się o swej książce jako o miłosnym kryminale, dla mnie jest to jednak bardziej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. I nie jest to książka o miłości lecz o chemii zwanej namiętnością, jakie łączą kobiety przewijające się przez powieść z ich partnerami. Chemia przestaje działać namiętność wygasa i tak można by na okrągło, gdy pary nie łączy prawdziwe uczucie, takie na dobre i złe.
Justyna, żona Karola i matka nastoletniej Kasi od dłuższego czasu ma romans z pisarzem, Bartkiem, do którego namówiła ją przyjaciółka Irena. Romans ten, który miał być odwetem za nie do końca potwierdzony romans męża z jej strony przeszedł już w fazę przyzwyczajenia a spotkania z kochankiem jak czytamy w książce " weszły jej w krew i stały się rutyną, tak jak mogą spowszednieć regularne wizyty u kosmetyczki czy w klubie fitness".[...]
Jednym słowem Justyna żyje w uczuciowej pustce, zawieszona pomiędzy domem, w którym nawet córka ją mało interesuje, pracą, przyjaźnią z Ireną a kochankiem, do zerwania z którym jak sam twierdzi jeszcze nie dojrzała, a spotkania z którym stanowią część jej tygodniowego grafiku, nic więcej. W to uregulowane, ale nudne życie wdziera się dreszcz emocji, gdy okazuje się, że w okolicy zamieszkania Bartka nagle zaczyna grasować seryjny zabójca. Justyna zauważając za każdym razem, gdy tam jest, młodego człowieka z plecakiem zaczyna podejrzewać, że to on jest sprawcą i to sprawia, że młody mężczyzna budzi w niej strach. Na myśl jej nawet nie przychodzi, że on natomiast stwierdzając, że za każdym razem gdy ona się tam pojawia ginie kolejna ofiara podejrzewa o te zbrodnie ją.
Autor posługuje się w książce retrospekcją toteż mimo, że Justynę i pozostałe osoby takie choćby jak jej mąż czy przyjaciółka Irena poznajemy w chwili obecnej istotne dla akcji jest również to co robili wcześniej. Szczególnie ma to znaczenie dla wątku kryminalnego, który zgrabnie został włączony w akcję książki a wyjaśnienie którego było dla mnie faktycznie dużym zaskoczeniem.
Plusem książki są ciekawie zarysowane postaci poboczne w powieści, choćby osoby które padły ofiarą zbrodni czy policjanta Kolskiego. Również lekkość i błyskotliwość w prowadzeniu wątków przez autora.
Raziło mnie natomiast używanie w powieści wulgaryzmów i to wkładanych w usta bohaterki, a także częste używanie języka potocznego. Tym bardziej, że "W kajdankach namiętności" to powieść dla młodych kobiet, chociaż nie tylko, ale raczej dla kobiet.
Ostatnia sprawa to wtrącanie przez autora w treść książki urywków innych swoich książek. Może to i innowacyjna forma zachęcania do czytania swoich książek, ale trudno przyjąć, że bohaterka książki nie będąca aktorką, która przyswoiła sobie tekst potrafi sobie przypomnieć dosłownie dwustronicowy fragment książki. Brzmi to co najmniej niewiarygodnie.

"W kajdankach miłości" to lekkie czytadło na dwa wieczory, przy którym można dość przyjemnie spędzić czas.
0 0
Dodał:
Dodano: 11 VI 2013 (ponad 11 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 283
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Anna
Wiek: 73 lat
Z nami od: 16 VI 2012

Recenzowana książka

W kajdankach namiętności



Powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym? Dlaczego nie? Taką wybuchową propozycję zaproponował nam pisarz Piotr Kołodziejczak, autor książki „W kajdankach namiętności”. Jego najnowsza propozycja, opublikowana nakładem wydawnictwa Borgis, nawiązuje do tematów podejmowanych w jego wcześniejszych powieściach, m. in. w „Kobiecie niespodziance”, „Bo wiesz…”, „Puść już mnie”. Piotr Kołodziejczak pisze o...

Ocena czytelników: 4.41 (głosów: 6)
Autor recenzji ocenił książkę na: 3.5