„Tęsknota za kimś, kogo nie ma
Chociaż na palcach cicho wszedł
...tylko tak czule pieści Emma
Pluszowej sofy ciepły grzbiet.”
Słowa tej piosenki wykonywanej przez P. Gintrowskiego do słów Jacka Kaczmarskiego stanowią doskonałe streszczenie powieści.
„Pani Bovary” to powieść skomplikowana, poruszająca wiele problemów. Akcja powieści toczy się we Francji ,w okresie panowania Napoleona III / 1808-1873/
Przewodnim problemem jest tu dramat kobiety. Nieszczęśliwej, rozczarowanej, znudzonej prowadzonym życiem oraz otaczającym ją środowiskiem. Dla której jedynym szczęściem są marzenia, świat nierealnych fantazji. Autor doskonale nakreślił portret psychologiczny kobiety która nie umie przystosować się do życia w swoim środowisku, która czuje się lepsza od wszystkich ludzi z otoczenia. Kobiety owładniętej poszukiwaniem romantycznej miłości. Żyjącej z poczuciem nienasycenia życiem, w nieustannym przeświadczeniu, że szczęście jest zawsze gdzie indziej, że wszystko, czego pragniemy, zatraca swój blask z chwilą, gdy dotkniemy upragnionego przedmiotu, gdy zdobędziemy upragnioną osobę. To właśnie Flaubert dokładnie scharakteryzował ten stan psychiczny określany jako bowaryzm.
Emma Bovary jest bohaterką trudną do jednoznacznej interpretacji .W pierwszym momencie odnosi się wrażenie, że jest naiwna, egzaltowana wręcz głupia. Dziś w XXI wieku odwykliśmy od takiego obrazu życia. Wiele sytuacji nie mieści się już ,dla nas dzisiejszych, w ramach skandalu czy czegoś nie przyzwoitego. Nie prowadzimy tak nudnego życia jak ówczesne kobiety. Dla mnie Emma jest bohaterką nieszczęśliwą, nie na czasy w której przyszło jej żyć. Nie umie dopasować się do wzoru rodziny, do roli kobiety w rodzinie. Do roli żony prowincjonalnego lekarza. Starannie wykształcona, przez siostry Urszulanki, umiejąca tańczyć, rysować, grać na fortepianie. Obeznana w towarzystwie, oczytana trafia na wieś. Ta piękna, delikatna, subtelna, zadbana kobieta jest zbyt wrażliwa na taki model życia . Na małżeństwo z Karolem Bovary zdecydowała się by uciec od konieczności prowadzenia gospodarstwa wraz z ojcem. Szybko jednak zorientowała się , że nie zdoła w pełni pokochać swego męża. Ona niczym bohaterki z romansów jakimi się zaczytywała, potrzebowała wzruszeń, uniesień, emocji a nie nudy. Marzyła o Paryżu, podróżach , o bywaniu w świecie. Nawet pojawienie się na świecie córki nie było w stanie przekonać jej do roli żony i matki. Jedynie stan zakochania pozwalał jej przetrwać. Szukała więc pocieszenia w ramionach kochanków. Rudolfa Baulangera , majętnego szlachcica, który cynicznie wykorzystywał swoją znajomość natury kobiecej by czułymi słówkami rozkochać ją w sobie. Emma chciała z nim uciec, rzucić wszystko i rozpocząć nowe życie, nie zważała na nic, nie dbała o opinię. Dla Rudolfa był to jednak przelotny flirt i gdy zaczęły przytłaczać go jej uczucia, uciekł. Pozostawił kochankę w ciężkiej apatii która stała się przyczyną choroby psychicznej. Kolejnym był Leon Dupuis, pisarz notarialny. To on sprawił, że Emma ponownie poczuła radość, zaczęła chodzić do teatru, wyjeżdżać , była szczęśliwa i pełna nadziei. Oboje mieli wspólne zainteresowania, podobne charaktery, był jej bratnią duszą . Leon podziwiał Emmę i spełniał jej wszystkie kaprysy. Z czasem jednak zaczęły męczyć go jej ciągle rosnące wymagania i zaborczość. Czuł się osaczony . Nie był w stanie unieść tego uczucia. Poddał się woli swojej matki i zerwał kontakty. Po prostu zniknął. Pęknięte serce i pogłębiające się kłopoty finansowe, w których Emma sama się pogrążała, doprowadziły do całkowitego załamania psychicznego i tragedii.
Czytając powieść miałam wrażenie, że oglądam film. Przenosząc wzrok znad książki do rzeczywistości , przeżywałam szok. Flaubert doskonale opisuje bohaterów, otoczenie i emocje. Wszystko jest dokładnie przemyślane, poukładane. Od najkrótszego zdania, po konstrukcję rozdziałów i całość powieści nic nie jest pozostawione przypadkowi / powstały trzy wersje tego utworu/. Realistyczne obrazy jak klatki filmu przeskakują w głowie. Dbałość o detale chwilami męczy i można by pomyśleć, że pisarz był zafascynowany swoimi czasami . Tak jednak nie było. „Uważa się, że jestem zafascynowany rzeczywistością, tymczasem ja jej nie znoszę; zabrałem się za tę powieść [chodzi o Panią Bovary – M.Ł.] z nienawiści do realizmu” – napisał Flaubert w 1856 roku do Edmy des Genettes.
Początkowo nieco nudna bo za zwykła, za piękna historia nabiera rozpędu, brudzi się doświadczeniami bohaterki. To co piękne bo rzeczywiste w przypadku opisów sielskiego życia z każdą kolejną kartką staje się brzydkie bo rzeczywiste. Koniec powieści mnie zaszokował, nie spodziewałam się takiego wciągnięcia mnie w agonie. Nie spodziewałam się takich obrazów martwego ciała.
Polecam .