W tym tomie mamy okazję w końcu sprawdzić, czy Daimon wykona rozkaz i czy jest on aby na pewno rozkazem Pańskim. Ale zanim do tego dojdzie musi on przejść przez wiele prób oraz uniknąć śmierci. A na dodatek próbuje jeszcze ratować przyjaciół i wysłać ich gdzieś z dala od ziemi.
Daimon próbuje rozwiązać sytuację, a prawie wszyscy inni próbują mu w tym przeszkodzić. Archanioł Michał wypowiedział już w pierwszym tomie posłuszeństwo Gabrielowi, a w tym – poprzez intrygi – nasyła na Daimona największe zagrożenie wszechświata, czyli Apoylona.
Mimo tego, że wydarzeń w tym tomie jest sporo, to jednak ważną częścią jest ukazanie różnorakich relacji i uczuć między bohaterami. Przyjaźń między aniołem a głębianinem? Miłość między kobietą a demonem? Nienawiść pomiędzy aniołami? W tomie drugim sporo różnorakich prawd dociera do głównych bohaterów. Wydawałoby się, że nie należy oceniać ludzi i ich zdolności według tego, gdzie się urodzili (tutaj: w jakiej kaście), taki truizm prawda? Ale nie dla wszystkich, niektórzy bohaterowie mieli z tym do tej pory spory problem
Mają też sporo olśnień dotyczących na ten przykład ich roli na świecie, stosunku do swoich obowiązków, osób dookoła, świata generalnie.
W tej części pojawiają się nowi bohaterowie, a część bohaterów drugoplanowych przechodzi bardziej na plan pierwszy. Możemy uczestniczyć w rozwoju anioła-albinosa (lub jak niektórzy wolą: białego mopa ;p), zakochiwaniu się Asmodeusza oraz jego poświęceniu się, by poznać prawdę od kogo pochodzi rozkaz, a nawet w dorastaniu byłej ukochanej Daimona. Bardzo ciekawie stworzony rozwój postaci, widać, że autorka miała pomysł i konsekwentnie się go trzymała.
A w tej całej otoczce jakby "sensacyjnej" osadzonych jest sporo rozmyślań nad losami ludzkości, tym, jak funkcjonuje społeczeństwo. Sporo tam również różnorakich wartości – braterstwo, dobro, poświęcenie, przyjaźń, honor, uczciwość. Bohaterowie muszą określić sami siebie, Pana nie ma, nikt im w tym nie pomoże.
Fabuła jest skonstruowana bardzo dobrze, gwarantuje nam skoki akcji, wielość (ale rozsądną) bohaterów z krwi i kości, a to wszystko stworzone przy użyciu ładnej polszczyzny oraz okraszone nawiązaniami do różnorakich mitologii oraz kultury masowej. Bohaterowie to nie mimozy, krew mocno krąży w ich żyłach, potrafią zakląć i przyłożyć. A na dodatek są przekonująco stworzeni i dopracowani. Tak samo zresztą, jak cały świat dookoła ich.
Świetnie napisana całość, aż się chciałoby poznać dalsze losy tej gromadki. Ciekawe, czy będziemy mieli kiedyś szansę?
"Zbieracza burz" (obydwa tomy oczywiście!) polecam każdemu, kto lubi fantastykę i ciekawie stworzone światy! Mnie się bardzo podobało, a autorka trafiła do grona tych, których książki będę wiernie starała się zdobyć i przeczytać
[Recenzja została opublikowana wcześniej na moim blogu -
www.ksiazkowo.wordpress.com]