"Diabeł wkradł się do ogrodów Edenu i przyniósł z sobą chorobę - amor deliria nervosa - pod postacią ziarna. Ziarno wykiełkowało i wyrosła z niego wspaniała jabłoń, która rodziła owoce koloru krwi."
Czy potrafisz sobie wyobrazić świat bez miłości? Świat, w którym wyrażanie uczuć jest niemoralne a miłość uznana za chorobę? Świat, w którym ludzie mają być szczęśliwi, ponieważ znaleziono remedium i zostali uleczeni? Ja nie potrafiłam do czasu przeczytania "Delirium" autorstwa Lauren Oliver. Dzięki autorce wiem już, ile tak naprawdę mam, mogąc kochać.
Lena Haloway żyje w świecie, w którym prezydent oraz Konsorcjum zaklasyfikowali miłość jako chorobę i nauczyli się ją leczyć. Czeka ją już tylko dziewięćdziesiąt pięć dni, w ciągu których musi uważać, później będzie już bezpieczna, ponieważ miłość jej nie dopadnie. Lena nie może się doczekać zabiegu, ponieważ z powodu miłości jej mama skoczyła w przepaść, przez co zostawiła córkę samą sobie.
Wszystko się zmienia w dniu jej ewaluacji, czyli oceny jej samej pod kontem dopasowania partnera na resztę życia. Poprzez kolejne zbiegi okoliczności poznaje Alex'a. Alex jest strażnikiem laboratorium, ale w jego oczach Lena odnajduje coś fascynującego. Ta fascynacja przeradza się przyjaźń a przyjaźń w coś więcej. Jest tylko jeden problem, Lena uważa miłość za chorobę i od zawsze stara się od niej uciec. Znajomość z Alexem jest dla niej czymś nieprawdopodobnym.
Lauren Oliver w swojej książce stworzyła całkiem inny świat. Z jednej strony taki sam jak nasz, bo żyją w nim ludzie, są domy, zwierzęta, rośliny, przyziemne sprawy takie jak pranie czy sprzątanie, ale z drugiej strony jest to świat bez miłości. Dorośli biorą ślub tylko dlatego, że tak każe im Konsorcjum, w dodatku z partnerem w dużej mierze wybranym przez nich, rodzą dzieci również z powodu Konsorcjum, no bo przecież coś takiego jak matczyna miłość i chęć posiadania dzieci nie istnieją. Nie zawsze kończy się to dobrze, ale takie są realia życia, w świecie, w którym amor deliria nervosa jest bardzo niebezpieczną chorobą.
Świetna historia i przystępny, ale nie infantylny styl autorki sprawiają, że książkę czyta się niesamowicie szybko i przyjemnie. W chwilach, kiedy musiałam się od niej oderwać, cały czas wracałam myślami do Leny, Alexa czy innych bohaterów - którzy swoją drogą zostali fantastycznie opisani, gdyż każdy z nich ma swój charakter i marzenia, które odróżniają go od szarej reszty - i zastanawiałam się co wydarzy się dalej. Czy zwycięży miłość i wiara w lepsze życie, czy może rząd, który stworzył puste powłoki, bez jakichkolwiek uczuć.
Po przeczytaniu "Delirium" już wiem dlaczego seria i autorka ma tylu fanów. Wcześniej po przeczytaniu kilku recenzji i opisu książki na tylnej okładce, nie mogłam zrozumieć jej fenomenu. Teraz przyłączam się do delirioholików i polecam ten tytuł każdemu, kto go jeszcze nie czytał a lubi książki tego typu. Myślę, że się nie zawiedziecie! W każdym razie ja jestem bardzo mile zaskoczona i już szykuję się do czytania kolejnego tomu