Rzecz dzieje się w 1893 roku.
Wpierw śledzimy przybycie Aleksieja Nikołajewicza Kudlińskiego do jednej z finlandzkich miejscowości, która znana jest turystom z pięknego wodospadu Imatry. Obsługującemu go pracownikowi hotelu Johannowi Ivinenowi wydaje się, że coś z tym człowiekiem jest nie tak. Po krótkim pobycie wyjeżdża on z powrotem do Petersburga. Jednakże Johannowi zdaje się, jakoby człowiek, który przyjechał i ten, który odjechał nie był tą samą osobą. Wkrótce na brzegu nieopodal wodospadu miejscowi odnajdują zmasakrowane ludzkie zwłoki...
Przenosimy się do pociągu zmierzającego do Petersburga. W jednym z przedziałów podróżuje milioner Jegor Pawłowicz Worobiow wraz z córką Marią Jegorowną. Jadą na spotkanie z człowiekiem, którego panna Jegorowna na prośbę ojca ma poślubić. Tą osobą jest Aleksiej Nikołajewicz Kudliński. Starszy człowiek pragnął wyznać córce pewien sekret dotyczący ich przeszłości, ale niestety nie zdążył dokończyć swojej spowiedzi. Bowiem w pewnej chwili doznaje jakiegoś ataku i umiera. Jedyne, co zdążył jeszcze przekazać córce konający ojciec, to to, aby zabrała ze sobą jego pierścień i strzegła go niczym drogocennego skarbu.
Po dotarciu do Petersburga opiekę nad Marią roztacza Kudliński. Sprawą milionera Worobiowa natychmiast zainteresowała się miejscowa policja. W śledztwo angażuje się również owiany sławą detektyw Metody Kobyłkin, który w całej Rosji porównywany jest do francuskiego Vidocqa.
Co właściwie wydarzyło się w przedziale pociągu? Czy milioner zmarł śmiercią naturalną, czy też doszło do zabójstwa? A jeśli udałoby się udowodnić, że Worobiowa zamordowano, to któż stał za tą zbrodnią? I dlaczego? Czy znalezione zwłoki nad brzegiem Imatry mogą mieć coś wspólnego ze sprawą w Petersburgu?
Aleksander Ławrow to pseudonim Aleksandra Krasnickiego. Był on najpopularniejszym autorem powieści wydawanych w odcinkach, tak modnych w początkach XX wieku. Napisał ponad 100 powieści, które rozeszły się w milionowych nakładach. Na swoim koncie ma też wiele opowiadań, wierszy, reportaży oraz szkiców. Największą sławę przyniósł mu cykl powieściowy o przygodach detektywa Metodego Kobyłkina.
"W Otchłani Imatry" to rosyjski kryminał w stylu retro, który został napisany ponad sto lat temu. Tego typu kryminały cechują się pewnymi stałymi elementami. Mianowicie są głęboko zakorzenione w kulturze oraz rodzinnych realiach autora powieści. Większość z nich pisana była w oparciu o prawdziwe losy śledczych, naczelników policji. Bardzo często dochodziło nawet do tego, że funkcjonariusze policji po odejściu ze służby spisywali własne wspomnienia i przeprowadzone śledztwa, a potem wydawali je jako powieści. Rosyjski kryminał retro odznacza się czymś szczególnym. Mianowicie praktycznie od początku wiadomo, kto popełnił zbrodnię. Autorzy bardziej skupiają się na motywach popełniania przestępstw i ich przebiegu. Starają się również ukazać czytelnikom rys psychologiczny zarówno podejrzanego, jak i śledczego starającego się rozwikłać zagadkę zbrodni.
Detektyw Metody Kiryłowicz Kobyłkin to główna postać powieści Ławrowa. Malutki i krąglutki, z pozoru nie wyróżniający się niczym szczególnym starszy pan. Jednak niech to Was nie zwiedzie moi drodzy! Kobyłkin odznacza się bowiem bardzo bystrym umysłem i doskonałą umiejętnością łączenia faktów. Nie jest obcy ludziom ze światka przestępczego. Są oni bowiem świadomi, że jeśli ten z pozoru sympatyczny człowieczek zajmie się jakąś sprawą, to nie spocznie tak długo, aż nie wsadzi sprawcy za kratki. Nic i nikt nie umknie jego uwadze. Autor bardzo dużo miejsca przeznaczył na ukazanie jego profilu psychologicznego. Podczas lektury możemy wnikliwie śledzić jego tok myślenia, co doskonale ułatwia nam drogę ku rozwiązaniu zagadki. Nie jeden raz uśmiechniemy się czytając jego myślowe wywody, gdyż oprócz logicznych rozmyślań nad sprawą, będzie on również wyrażał się (oczywiście w myślach!) dość sarkastycznie i ironicznie o osobach, z którymi przyjdzie mu rozmawiać w trakcie prowadzenia śledztwa.
Książka reklamowana jest jako gratka dla fanów Sherlocka Holmesa i Erasta Fandorina. O ile tego drugiego nie miałam okazji jeszcze poznać, o tyle o przygodach pierwszego co nieco się naczytałam. I trzeba przyznać, że faktycznie można uznać, że dzieło Ławrowa spodoba się fanom Holmesa. Mamy tu bowiem do czynienia z przemyślaną intrygą oraz skrupulatnym śledztwem prowadzonym przez detektywa. Zwroty akcji są dość częste i zaskakujące. Gdy już sądzimy, że zdołaliśmy rozwikłać sprawę, okazuje się, że nasze domysły były błędne i musimy na nowo poukładać fakty. Kolejne wypadki następują po sobie z szybkością błyskawicy, przez co ani na moment czytelnik nie poczuje znużenia podczas lektury. Ba! Nawet nie zauważy, kiedy dotrze do końca książki - tak mocno wciągnie go prowadzona przez narratora fabuła.
"W Otchłani Imatry" , jak już wspominałam prędzej, spodoba się fanom gatunku. Znajdą tu wszystko to, czego oczekiwać należy po kryminale w stylu retro. Lektura z całą pewnością ich usatysfakcjonuje i będą z wytęsknieniem wyglądać kolejnego tomu o przygodach niepozornego detektywa oraz Marii Jegorownej, której historia bynajmniej nie kończy się na tym tomie. Zakończenie powieści bowiem nie wyjaśnia pewnej bardzo ważnej kwestii (oczywiście nie zdradzę Wam jakiej), przez co mimo woli należy sięgnąć po kontynuację. Ze swojej strony polecam.
Moja ocena: 4/6
recenzja z mego bloga:
http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2013/03/189-w-otcha...