Syreny istnieją

Recenzja książki Syrena
O syrenach słyszał chyba każdy. Ich wyobrażenie zmieniało się wraz z epokami, w których pojawiały się jako element różnorakich historii. Jednak w naszych czasach uklarowało się, że syrena to piękna dziewczyna kochająca wszystkie stworzenia, pomagająca ludziom w tajemnicy i mogąca zakochać się w przedstawicielu naszego gatunku i zrobi wszystko byle być z ukochanym. Tak, tak. Mówię, a właściwie piszę o bohaterce ponad czasowej bajki Mała syrenka, która oddała swój głos morskiej wiedźmie, aby dostać w zamian nogi i znaleźć się jak najbliżej swojego księcia. Co by się jednak stało, gdyby syreną było bardziej do wiedźmy Urszuli, niż miłej Arielki? Aby się o tym przekonać, wystarczy zapoznać się z lekturą Syreny autorstwa Trici Rayburn.

Autorka swoją pierwszą powieść napisała jako nastolatka, ale nawet nie marzyła o tym, że stanie się jedną z najsławniejszych autorek piszących dla młodzieży. Syrena to pierwszy tom trylogii, w której pisarka połączyła wątki romansu, fantasy oraz kryminału, noszącej taki sam tytuł. Ciekawostką jest fakt, że dzięki temu cyklowi, Tricia Rayburn próbowała zmierzyć się ze swoim lękiem przed stworzeniami z głębin morza.

Vanessa i Justine były nie tylko siostrami, ale także najbliższymi przyjaciółkami. No właśnie, były… Miały spędzić kolejne zwyczajne lato w domu nad jeziorem, w miasteczku Winter Harbor. Jednak nic nie poszło tak jak powinno. Vanessa nie odważyła się skoczyć z klifu Chione, z którego bez przeszkód skakała jej siostra i dwóch przyjaciół z dziecięcych lat – Simon i Caleb. Co gorsze, właśnie po skoku z tego urwiska Justine została znaleziona martwa, gdy następnego dnia woda wyrzuciła jej ciało na brzeg. Dziewczyna udała się wykonać kilka skoków, aby obniżyć poziom emocji po wielkiej rodzinnej kłótni. Vanessa nie może się z tym pogodzić zwłaszcza, że po tym incydencie zaczynają wychodzić na jaw coraz to nowsze i dziwniejsze fakty. Już nie jest taka pewna, tego w jakim stopniu znała swoją siostrę. Po za tym jest jeszcze to dziwne przeczucie, iż w tej sprawie nic się nie zgadza. Jaki finał będzie miała ta sprawa? Czy pozostałe zgony mają jakiś wspólny czynnik ze śmiercią Justine?

Na książkę miałam ochotę już od dawna, szczególnie, że zbierała praktycznie same pozytywne recenzje. Zresztą ciekawiła mnie tematyka poruszana przez autorkę, a szczególnie jej wyobrażenia o mitycznych stworzeniach. Bądźmy szczerzy, na rynku wydawniczym nie ma zbyt wiele powieści, których bohaterami/-kami; byłyby właśnie syreny. Poza tym powieść łączy w sobie elementy sensacji, lekkiego horroru oraz fantastyki, co tworzy mieszankę naprawdę wybuchową. W powieści pojawia się również wątek miłosny, ale jest on zaledwie zarysowany. Jednak na moje oko, to fabuła wcale nie potrzebowała tego typu dodatku. Powiem więcej, odniosłam wrażenie, że autorka postanowiła go wcisnąć, ponieważ taka obecnie panuje moda, w każdej książce spotykamy się z rozterkami sercowymi głównych bohaterów. W Syrenie nie było to potrzebne, cała historia broni się sama, a motyw miłosny nic do niej nie wnosi.

Autorka zasypuje nas początkowo masą tajemnic i niedopowiedzeń, które niewiele mają ze sobą. Dopiero wraz z rozwojem fabuły i akcji dowiadujemy się w jaki sposób autorka połączyła je wszystkie tak aby powstała wciągająca i zwięzła całość. Ich rozwiązania i niejaką hierarchię w rozwinięciu całej historii poznajemy stopniowo. Dzięki temu buduje napięcie i mroczny klimat tworzący otoczkę dla całej historii syren i Vanessy. Wszystko to razem wzięte, nie raz może przyprawić o lekki dreszcz grozy pełznący po kręgosłupie. Zwłaszcza jeżeli czyta się ją w środku nocy, a domownicy dawno już śpią.

Kolejnym niesamowitym elementem przemawiającym na korzyść Syreny jest jej niesamowita oprawa graficzna. Niby minimalistyczna w stonowanych kolorach, a jednak doskonale potrafi oddziaływać na wyobraźnię i doskonale oddaje klimat powieści. Świadczyć może o tym fakt, że zawsze gdy odkładałam książkę na bok i miałam kłaść się spać, to zerkając kątem oka na okładkę, miałam wrażenie, że oczy dziewczyny za moment się otworzą. Wywoływało to lekki niepokój, a jednocześnie potęgowało moją ciekawość względem tego co mnie jeszcze czeka w trakcie dalszej lektury. Trzeba więc przyznać, że wydawnictwo naprawdę się postarało.

Podsumowując. Syrena to naprawdę świetna powieść, z którą warto się zapoznać. Chociażby dla niesamowitego wyobrażenia o mitycznych syrenach, które autorka przedstawia z całkiem nowoczesny i jednocześnie mitologiczny sposób. Zresztą sami się przekonajcie.

http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2013/03/syrena-tricia-...
0 0
Dodał:
Dodano: 19 III 2013 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 230
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Natalia
Wiek: 38 lat
Z nami od: 02 XII 2011

Recenzowana książka

Syrena



Pierwsza część mrocznej trylogii z wątkiem kryminalnym dla czytelniczek sagi „Zmierzch” i innych pozycji utrzymanych w tej konwencji. Dla Vanessy i Justine Sands miały to być zwyczajne wakacje w miasteczku Winter Harbor, w towarzystwie braci Carmichaelów. Jednak kiedy Justine wybiera się nad urwisko, by skakać do wody, a nazajutrz fale wyrzucają jej ciało na brzeg, Vanessa nie ma wątpliwości, że...

Ocena czytelników: 5.08 (głosów: 39)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0