Hańba w cieniu apartheidu

Recenzja książki Hańba
Tytułową hańbę, którą początkowo przypisujemy głównie zawierającemu pakt z Erosem, podstarzałemu profesorowi z Kapsztadu, z czasem zaczynamy wiązać z pozostałymi postaciami żyjącymi w powieści.

Pozostający na usługach swego nieokiełznanego, samczego popędu, pięćdziesięciodwuletni wykładowca Uniwersytetu Kapsztadzkiego, David Lurie, kieruje płomień swego pożądania w stronę dwudziestoletniej studentki. Choć do tej pory, jak sam twierdzi, „problem seksu rozwiązywał nienajgorzej”(mowa tu między innymi o wykonującej jeden z najbardziej hańbiących zawodów prostytutce Sorayi), tym razem strzał okazał się powalający. Mężczyzna zawiązując bliższą znajomość z podopieczną wykroczył poza surowe normy etyczne obowiązujące na każdej uczelni. Mimo że świadomy romans to zupełnie inna bajka niż molestowanie seksualne, właśnie o to drugie zostaje oskarżony profesor przez zastraszoną Melanie Issacs – urodziwą bohaterkę erotycznej przygody. Nie sili się jednak na sprostowania, nie podejmuje walki w swej obronie, z której najprawdopodobniej wyszedłby zwycięsko. Dlaczego? Ponieważ zdaje sobie sprawę, że odejście z podkulonym ogonem i przyznanie się do winy jest jedynym sposobem na ocalenie dobrego imienia studentki. Nie kocha jej, ale z pewnością jest dla niego osobą ważną, poczuwa się do odpowiedzialności za młodziutką kochankę. I dobrze. Ale po co od razu samobiczowanie?

Lurie udaje się na długie wakacje, które ma zamiar spędzić na farmie jedynej córki, Lucy. I wydaje się, że hańbę niczym zarazę przywlókł z sobą, bowiem już wkrótce dogania ona jedynaczkę profesora – dziewczyna zostaje wielokrotnie zgwałcona przez nieznanych sprawców (Lucy jest lesbijką, według Davida gwałt dokonany na lesbijce jest wyrządzeniem większej krzywdy niż zgwałcenie dziewicy, z tym stwierdzeniem chyba nigdy się nie zgodzę).

Hańba rodzi hańbę, jednak każda kolejna ma inny wymiar, znaczenie i podlega odmiennym kryteriom oceny. A ocenić je trzeba. Literatura Coetzee należy bowiem do tego rodzaju powieści, które w czasie lektury wymagają użycia intelektu, zmuszają do doszukiwania się głębokiej prawdy, zwanej mądrością, którą pisarz gdzieś tam wcisnął z nadzieją dotarcia do rzeszy „zwykłych śmiertelników”, czyli nas. Choć interpretacja utworu jest indywidualną kwestią każdego czytelnika, przesłanie autora wydaje się być dość jednoznaczne. Nie wolno nam pochopnie krytykować i linczować tych, którzy stali się sprawcami haniebnych czynów, musimy być ostrożni w wyrażaniu zarówno negatywnych, jak i przychylnych opinii, ponieważ każda hańba jest inna i różne są ich powody.

Historia Davida Lurie stała się pretekstem do wypowiedzenia się na temat ludzkiej alienacji, seksualności człowieka wieku podeszłego, spuścizny apartheidu (choć słowo to nie pojawia się w powieści ani razu). To właśnie hańba jest dzieckiem tego systemu opartego na segregacji rasowej, systemu inicjującego wiele nieuzasadnionych uprzedzeń i zbrodni.

„Hańba” to oprócz tego opowieść o dojrzewaniu. Choć w pierwszej chwili mogłoby się wydawać, że pojęcie to nijak ma się do osoby pięćdziesięciodwuletniego profesora, jesteśmy świadkami jego częściowej przemiany. Znudzony życiem i jego melancholią, dwukrotny rozwodnik o egoistycznych skłonnościach, z czasem zaczyna uczyć się wrażliwości i pokory. W maleńkim miasteczku u boku Bev Shaw (która notabene zhańbiła się zdradzając męża z Luriem), wykonując hańbiącą i przez wszystkich pogardzaną pracę (polegającą na uśmiercaniu chorych i niechcianych psów), zaczyna czuć się potrzebny. „Nauczył się dawać [zwierzęciu] to, czego już nie wzbrania się nazwać po imieniu: miłość”. Mimo że nadal odczuwa swoje życie jako wyrok, który musi się wypełnić, stał się zgodnie z zasadą: ”co nas nie zabije, to wzmocni”, silniejszym człowiekiem. I w głębi serca jest dobrym mężczyzną. Sam podchodzi do tego stwierdzenia ironicznie i z dystansem: „Być dobrym człowiekiem. Niezłe postanowienie w dzisiejszych czasach”.
Dodał:
Dodano: 11 VIII 2010 (ponad 14 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 447
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Edyta
Wiek: 38 lat
Z nami od: 07 VI 2009

Recenzowana książka

Hańba



Natura i kultura, instynkt czy powściągliwość – dwa żywioły nieustannie walczą o rząd dusz David Lurie, europejski intelektualista, nie zamierza trzymać na wodzy swoich namiętności, gdy na jego drodze staje kolejna atrakcyjna kobieta. Tym razem za romans ze studentką przyjdzie mu jednak słono zapłacić. Wykluczony z dystyngowanego uniwersyteckiego świata szuka schronienia na afrykańskiej prowincji,...

Ocena czytelników: 4.72 (głosów: 24)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0