Czy gdyby miłość była chorobą,
chciałabyś się wyleczyć?
Lena żyje w świecie gdzie miłość uważana jest za największego wroga. Jest postrzegana jako paskudna zaraza, która panoszy się po ciele i sieje spustoszenie. Zabija z zimną krwią. Na szczęście kiedyś jakiś mądry człowiek wpadł na genialny sposób leczenia [delirii]. Przez to cały świat staje się lepszy. Przez jeden mały zabieg, który pozbawia cię fragmentu mózgu.
Ludzie traktowani są jak bydło. Żyją w zagrodzie, która oddziela ich od Głuszy. Ziemi niczyjej. To tam pomieszkują odmieńcy, znajdują schronienie sympatycy, którzy współpracują z ruchem oporu przeciwko zabiegowi. A wiecie ilu ich jest? W pozornie idealnym społeczeństwie, które ,,chroni,, ludność mieszkają niezliczone ilości sympatyków. Pracują w laboratoriach, są nawet funkcjonariuszami. Mimo tego nikt o nich nie wie, są tajemnicą. Kolejną z wielu, jakimi otacza się miasto.
Z początku nie traktowałam tej książki jak coś, co może zawierać piękną historię. Była dla mnie zwykłą powiastką z działu młodzieżowego. Taką odskocznią od wszelkich trudów życia i odpoczynkiem od bardziej wymagających lektur. Jednak, gdy kończyłam czytać ,,Delirium" miałam ochotę osobiście przeprosić autorkę za tą niesubordynację.
Miłość zabija i ożywia.
Miłość jest wadą i zaletą.
Miłość daje i odbiera.
Miłość jest chorobą i lekarstwem w jednym...
Podziwiam Lenę, która mimo tego, że urodziła się w mieście bez miłości, że od początku wpajano jej, że jest ona chorobą, że odliczała czas do swojego zabiegu potrafiła się sprzeciwić. A w imię czego? W imię miłości, której zaznała już w wczesnym życiu, ale poznała ją dokładnie dzięki Alexowi.
Również miłym zaskoczeniem jest to, że główna bohaterka nie była idealna. Mała, niepozorna, ale wielka duchem i piękna sercem. Odważna i gotowa do poświęceń. Idealnie wykreowana przez autorkę, ponieważ nie przytłacza czytelnika swoją doskonałością, a daje możliwość uosobienia się z postacią.
Kolejną zaletą, której się dopatrzyłam jest to, że lektura pozwala spojrzeć na miłość z innej perspektywy. Dzisiaj człowiek bawi się uczuciami drugiego człowieka. Daje nadzieje, a później ją odbiera. Rani i czerpie z tego przyjemność. A czy na prawdę trzeba zamknąć nas w mieście otoczonym kolczastym drutem pod napięciem, karmić milionem kłamstw i wysyłać przymusowo na rzeź, jaką jest zabieg niszczenia delirii, byśmy wreszcie zrozumieli, że miłość nie jest zabawką. Że jest ona potężniejsza od miliona funkcjonariuszy, że jest dobrem i złem zamkniętym w jednym, że jest ona naszym największym sprzymierzeńcem...
Książce dałam maksymalną ilość gwiazdek. Uważam, że Lauren Oliver wykonała kawał dobrej roboty. Historia, którą zapisała na tych stronach jest czymś wyjątkowym i niezapomnianym. Daje nadzieję i przestrzega.
Autorka postawiła sobie wysoką poprzeczkę i mam nadzieję, że sięgając po następny tom nie zawiodę się, że poziom zostanie utrzymany.
Gorąco polecam!!!