Już dawno słyszałam o Mastertonie jako o wspaniałym pisarzu powieści sensacyjnych, trzymających w napięciu i mrożących krew w żyłach. Mąż również rozpływał się na samo wspomnienie jego pierwszego horroru zatytułowanego "Manitou", który doczekał się ekranizacji. Dlatego przed przystąpieniem do czytania byłam przygotowana na solidną dawkę dobrej lektury, która nie da mi spokojnie zasnąć. Ku memu wielkiemu rozczarowaniu, książka okazała się bardzo przeciętna i bardzo przewidywalna.
Holly Summers jest wdową, matką 8-letniej dziewczynki, a przede wszystkim osobą niesłyszącą, która dzięki swej niezwykłej umiejętności czytania z ruchu warg, zajmuje się zawodowo śledzeniem przestępców. Kobieta cieszy się wielkim zaufaniem i uważana jest za jednego z najlepszych ekspertów. Praca dla policji wydaje się być dla Holly powołaniem. Jednak podczas jednej z operacji śledczych, oskarżony rzuca na kobietę zły urok - przekleństwo Kruka. Od tego momentu wszystko co dzieję się w życiu Holly okazuje się lawiną nieszczęść, koszmarów i niebezpieczeństw.
Niestety, powieść jest bardzo sztampowa. Nie można jednak zarzucić autorowi braku pomysłu na fabułę. Z początku wszystko zapowiada się bardzo obiecująco, po czym niepotrzebnie pojawiają się wątki molestowanych dzieci, co nijak się ma do sprawy głównej. Miałam wrażenie, że pisarz męczył się z pisaniem okrutnie, bądź też gonił go terminy. Fabuła jest niedopracowana, nieco "pourywana" i mogłaby być przeprowadzona nieco inaczej. Brakowało mi dreszczyku emocji. Książka jest bardzo krótka, niczym dłuższe opowiadanie. Autor spokojnie mógł przedłużyć ją o 100 stron, pisząc nieco więcej o postaci Holly i jej niebywałym darze.
Rażące było dla mnie nadużywanie słowa "głucha". Nie wiem czy jest to wina tłumacza i po prostu słówko "deaf" zostało przetłumaczone zbyt dosłownie. Słowo głuchy/głucha zawsze kojarzy mi się z brakiem szacunku dla ludzi niesłyszących. Jednak jest to moje osobiste odczucie.
Na plus zaliczam ostatnią stronę powieści i sposób w jaki pisarz zakończył całą sprawę. Przyznaje, że było to mocne zakończenie w stylu naprawdę genialnego dreszczowca. Szkoda, tylko, że środek powieści nie został dopracowany, bo "Niemy strach" mógł stać się kawałkiem bardzo porządnego thrillera.