Strzępy pamięci

Recenzja książki I była miłość w getcie
Książka miała nosić tytuł "Strzępy pamięci". Byłby adekwatny do treści. Jednak ostateczny wybór przykuwa wzrok. Okładka działa podobnie. Magnetyzuje.
"Przedwojenny" Marek Edelman był bezczelnym chłopakiem po maturze. Odważnym, bezpośrednim. Gdy wybuchła wojna, nie przestał takim być, choć nieludzkie warunki wymuszają pewną pokorę.
W książce autor stara się pokazać człowieka i tkwiące w nim dobro, choć wylewa na czytelnika wiadra okrutnych, bestialskich scen. Mnie najbardziej zabolał rozdział "Ulice getta", w którym śmierć przechadza się pod pachę z zabawą. Ludzie piją niby - herbatę w niby - herbaciarni pod czujnym okiem dzieci, które mają głód w oczach. Na ulicach Niemcy strzelają do Żydów, a zaraz potem bawią się w night-clubie.
Edelman opisuje specyficzne miejsce, specyficzny czas - czas, w którym ojciec jest wdzięczny za to, że jego dziecko umarło z powodu przetoczenia złej krwi, a nie trafiło do transportu. Czas, w którym siedemnastolatka, dziewiętnastolatka jest dziewczynką - małym, kruchym, bezbronnym dzieckiem.
Jak niewiele warte jest ludzkie życie...jak łatwo je stracić...jaką wartością staje się kromka chleba. Warto pochylić się nad przeszłością...pewne sprawy przemyśleć. Miejsca, dotknięte głodem, cierpieniem, wojną, chorobą, śmiercią odnajdujemy także we współczesności.
Strzępy pamięci. Migawki z życia getta. Pozytywne uczucia. Dobro. Miłość. Wbrew czasom. Wbrew Złu. Ku pamięci.
Dodał:
Dodano: 04 VIII 2009 (ponad 15 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 653
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 44 lat
Z nami od: 04 III 2009

Recenzowana książka

I była miłość w getcie



Bardzo osobiste wspomnienia z życia w getcie warszawskim ostatniego żyjącego przywódcy słynnego powstania.

Ocena czytelników: 4.86 (głosów: 18)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0