Na czwartą część przygód sympatycznych RADowców chyba bardziej niż ja czekała córka (w końcu to jej i jej rówieśnikom dedykowane są książki
)
Przeczytałam i już mam zdanie na jej temat. Przede wszystkim nie jest ani gorsza ani lepsza od poprzednich części. Co wcale nie oznacza, że to krytykuje - wręcz przeciwnie uważam to za sukces. Zauważcie, że maksymalna ilość tomów w najbardziej znanych i popularnych cyklach to 3-4 książki. Po nich autorzy się wypalają lub po prostu tracą polot.Tym razem fabuła skupia się na Lali - córce Drakuli, która chcąc sprostać wymaganiom ojca decyduje się pokazać, że posiada cechy przywódcze. Jak zawsze nie koniecznie wszystko idzie po jej myśli, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i Lala wraz ze swoimi przyjaciółmi ostatecznie osiąga cel.
Tradycyjnie nie będę Wam ujawniać szczegółów fabuły, bo nie zamierzam nikomu psuć dobrej zabawy
. I również tradycyjnie wspomnę o bohaterach, dzięki którym książka jest tak uwielbiana. Moim to właśnie bohaterowie stanowią podstawę sukcesu nie tylko tej książki, ale i całego cyklu. Lisi Harrison zrobiła coś czego obawia się większość autorów - uczłowieczyła potwory dzięki czemu mamy wrażenie, ze każdy z nich mógłby mieszkać w sąsiedztwie. Ot zwykły nastolatek.
W tymże tomie RADowcy funkcjonują już normalnie, nie muszą się ukrywać , mogą pokazywać swoje charakterystyczne cechy, a nawet wyznaczają trendy. Merston High stało się ostoją tolerancji. Każda osobowość ma tu takie same prawa jak inne. Mało tego - nauczyciele muszą dbać żeby normalsi pozostali normalsami i nie upodabniali się do RADowców. Mieszane pary przyjaciół czy zakochanych są na porządku dziennym. Taka trochę utopia dla ludzi spragnionych tolerancji, ale bardzo przyjemna utopia.
Po raz kolejny będę upierała się przy tym, ze pani Harrison w dość oryginalny sposób uczy nasze dzieciaki tolerancji wobec inności. I dzięki temu książka jest naprawdę godna polecenia.
W "Po moim trupie" poruszono jeszcze jeden problem - autorytarnych rodziców oraz ich wymagań w stosunku do dzieci tak znacznie nieraz odbiegających od tego czego one pragną.
Czy polecam? Oczywiści, że tak. I w związku z tym po raz kolejny apeluję do rodziców - pozwalajcie dzieciom czytać zabawne opowieści nawet jeżeli są o potworach lub Wam wydają się mniej wartościowe od klasyki. Możecie się bardzo zdziwić gdy dziecko poprosi o kolejne tomy i wbrew wszystkiemu pokocha książki..