Skrzydła nad Delft

Recenzja książki Skrzydła nad Delft
Kilka lat temu miałam okazję przeczytać książkę "Dziewczyna z perłą", która dotyczyła znanego holenderskiego artysty Johanesa Vermeer'a. Powieść uwiodła moje zmysły, wyostrzyła smak i na długo pozostała w mej pamięci.
Na takie same przeżycia byłam nastawiona, sięgając po "Skrzydła nad Delft". I nie zawiodłam się. Mogę śmiało przyznać, że tę książkę uważam za dynamiczniejszą, ciekawszą, bardziej wciągającą, po protu lepszą.

"Skrzydła nad Delft" to pierwsza część trylogii Louise. Dzięki Aubrey'owi Flegg mamy okazję przenieść się do XVII- wiecznego, do małego miasteczka Delft w Holandii. W czasy jej największego ekonomicznego rozwoju, rozkwitu sztuki, malarstwa i narodzin wielkich mistrzów.

Główna bohaterka Louise Eeden jest córką największego i cenionego projektanta porcelany. Jest bardzo wrażliwa. Przedkłada dobro rodziny nad swoje własne. Zna marzenie ojca i zrobi wszystko by móc to mu umożliwić. Wie, że połączenie dwóch znakomitych fabryk: porcelany Eadena i ceramiki DeVriesa, zapewni jej rodzinie spokój i dobrobyt. Ale czy jest gotowa wyjść za mąż bez miłości? Czy przyjaźń, która ją łączy z Reynierem DeVries wystarczy, aby zdecydować się na zamążpójście? Czy ma prawo myśleć o własnej wygodzie, o własnych marzeniach?

Zgodnie z ówczesnymi praktykami, ojciec dziewczyny zleca znanemu artyście, Jacobowi Haitinkowi namalowanie portretu Louise. Dziewczyna nie chce być na nim przedstawiona w tradycyjny sposób. Chce by można było na nim odnaleźć jej duszę, jej osobowość, charakter. Malarz, aby uzyskać zamierzony efekt, chwyta się przeróżnych sposobów i tricków.
W pracowni mistrza, Louise poznaje Pietera Kunsta, czeladnika. Tych dwoje dzieli wszystko: pozycja, a przede wszystkim religia. Łączy ich natomiast o wiele więcej, pokrewieństwo dusz.Czy tych dwoje ma przed sobą długie i szczęśliwe życie? Czy przeciwstawią się tradycji, konwenansom ? To już musicie przeczytać sami.

Na pozór, "Skrzydła nad Delft" to kolejny romans z historią w tle. Dla mnie jest jednak czymś więcej. Jest cudownym przewodnikiem po magicznym świecie artystów malarzy i ich warsztacie, technikach. Akcja powieści w dużej mierze rozgrywa się w pracowni malarskiej Jacoba Haitinka, gdzie możemy śledzić proces powstawania portretu. Bardzo podobały mi się opisy o wydobywania koloru, metodach łączenia barw, nakładania cieni, które dla oka zwykłego zjadacza chleba są niedostrzegalne i nieuchwytne.
Podobały mi się również sceny dotyczące nowoczesnych filozofii. Louise to dziewczyna żądna wiedzy, poznawania i odkrywania świata. Jej relacja z ojcem jest bardzo wzruszająca. Rzadko kiedy zdarza się taka bliska więź, między tatą a córką, nawet w dzisiejszych czasach.

"Skrzydła nad Delft" jest także powieścią dokumentującą życie w holenderskim miasteczku w XVII wieku. Choć wydaje się, że Holandia- państwo protestanckie jest krajem tolerancyjnym, to ataki na kościoły katolickie, prześladowania religijne zupełnie temu przeczą. Aubrey Flegg obrazowo i stanowczo zaznaczył to w swojej książce.
Jednocześnie odmalował przed czytelnikiem codzienność, obyczaje i poglądy na życie ówczesnej społeczności.

"Skrzydła nad Delft" to wielowątkowa powieść, którą czyta się niesamowicie lekko i szybko. Jest to miła lektura dla miłośników malarstwa, przyjaźni i miłości. Chętnie poznam kolejne części trylogii i już dziś czekam na nie z niecierpliwością.



Cytaty z książki:

1. "Boję się, że pewnego dnia przez te drzwi przejdzie ktoś, kto jest zupełnie obojętny na samego siebie."
2. "Jak namalować coś, co nie ma oczywistej formy, żadnego zarysu, lecz istnieje tylko w rozlicznych rozbłyskach i odbiciach wyimaginowanego światła?"
3. "Spuściła skromnie melancholijne oczy."
4. "Louise była oczarowana i odpowiedziała najgłębszym dygnięciem, jakie mogła wykonać, nie tracąc przy tym równowagi."
5. "W pierwszej chwili Louise pomyślała, że chłopiec jest cudownie brzydki."
6. "Ani ty, ani ja, ani ten cholerny pan Rembrandt, bo tak każe się ostatnio nazywać, żaden z nas nie tworzy dzieła sztuki. Nie, to osoba, która patrzy na obraz, kupiec- ignorant, plebs. To ludzie, którzy patrzą na moje płótna, czynią z nich dzieła sztuki. "


http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2012/09/skrzyda-nad-de...
Dodał:
Dodano: 11 IX 2012 (ponad 12 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 303
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ola
Wiek: 44 lat
Z nami od: 14 V 2012

Recenzowana książka

Skrzydła nad Delft



Opis Holenderskie miasteczko Delft, połowa XVII wieku. Louise Eeden jest córką uznanego projektanta porcelany i doskonale wie, czego oczekuje się od niej ze względu na interesy rodzinne. Kiedy więc ojciec zleca słynnemu artyście, Jacobowi Haitinkowi, wykonanie jej portretu, przystaje na to, choć niechętnie, podobnie jak godzi się z myślą, że dla dobra prowadzonej przez ojca firmy ma wkrótce poślub...

Ocena czytelników: 4.5 (głosów: 5)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0