Seria kryminałów "kot, który..." nie jest niestety lekturą porywającą. Fabuła wlecze się czasami niemiłosiernie, brak wyrazistych zwrotów akcji, brak dreszczyku emocji, który powodowałby, że czytelnik stara sie sam rozwiązać zagadkę. Postać kota wprowadzona została przez autora w mojej ocenie jako czyste lenistwo. O ile bowiem w kryminałach detektywi (tudzież osoby rozwikłujące daną zagadkę) posługują się własną inteligencją i metodą dedukcji, o tyle główny bohater "kota który...", dziennikarz Qwilleran zagadki rozwiązuje niejako przez przypadek. A to kot się gdzieś zapatrzył, a to coś niechcący strącił, a to zamiauczał na widok czegoś. I nagle nasz bohater tam zagląda i doznaje olśnienia, bo oto znalazł wskazówkę. Brakuje mi logiki, która pasjonuje w innych kryminałach. Byc może seria ta z założenia była serią kryminałów lekkich, jednak czytajac jedną z książek, wcale nie ma się ochoty sięgać po następną. I nawet podczas nudnej podróży pociągiem - nudzi.
00
Dodał:Morgana Dodano:09 II 2010 (ponad 15 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 407
Notka wydawnicza:
Co może być gorszego od surowej zimy? Łagodna zima! Tak w każdym razie twierdzą mieszkańcy miasteczka Pickax. Odwilży lękają się o wiele bardziej niż epidemii drobnych kradzieży, która nawiedziła ich okolicę.
Czy analfabeta może zostać burmistrzem? Jakie jest tajemne znaczenie kocich imion? Czy wyrafinowany i wyjątkowo bezwzględny morderca uniknie sprawiedliwej kary? Tego dowie...