Patrząc na książkę "Kocham Cię Danny" w bibliotece pomyślałam, że będzie to romans, który przeczytam w jeden z nudniejszych letnich wieczorów.
Jednak już po kilku pierwszych rozdziałach nie mogłam się od niej oderwać.
Nie czytałam wieczorem- czytałam cały dzień, póki jej nie skończyłam.
Gdy już skończyłam nie umiałam sobie znaleźć miejsca, bo wciąż myślałam o tej przejmującej historii.
O tym, co by się stało gdyby bohaterka postąpiła inaczej.
Naomi towarzyszy ból i cierpienie, ale także przeżywa chwile szczęścia i radości.
Podejmuje bardzo ważną decyzję.
Występuję przeciw sobie i przeciw miłości, ale wie, że to jest dla niej lepsze.
Trwając ślepo w tym uczuciu doprowadziłaby samą siebie do depresji lub czegoś równie niedobrego.
Historia zawarta w książce pozwala na snucie przeróżnych marzeń.
Bo przecież, Naomi poznała swoją miłość w autobusie.
Czy to był przypadek?
A może przeznaczenie?
Choć okładka może nie zachęca do przeczytania jej, ale przysłowie "nie ocenia się książki po okładce" w tym wypadku się sprawdza
ZDECYDOWANIE POLECAM