Niezdecydowana szukałam jakiejś ciekawej książki. Skorzystałam z pomocy bibliotekarki i wkrótce zostałam zawalona stosem książek. Co wybrałam? "Eus, deus, kosmateus". Mimo tego że nigdy nie słyszałam o autorce, to tytuł na tyle mnie zaintrygował, że postanowiłam ją wypożyczyć bez potrzeby czytania opisu.
Autorka urodziła się w 1955 roku. Zadebiutowała w 1988 r. na łamach miesięcznika "Fakty i Fikcje".
Mirosława Sędzikowska, polonistka, opisała sobie bliski świat. Fabuła skupia się na temacie szkolnego buntu. Autorka również sprawnie wprowadziła w fabułę problemy natury psychicznej młodych ludzi, jak i dorosłych. Ciekawym dodatkiem, wprowadzonym w treść jest temat praktyk okultystycznych.
Co mogę powiedzieć o języku? Lekki i łatwy w odbiorze, co na pewno uprzyjemnia spędzony czas z tą lekturą. Choć irytujące mogą być zwroty, których się już dziś nie używa, przynajmniej w moim otoczeniu.
Wszystko otoczone na dodatek ironią, przez co powieść nie jest ponura, ale często wywołuje lekki uśmiech na twarzy. Również bardzo spodobał mi się dastan Sędzikowskiej do świata. Godny przykładu.
"Eus, deus, kosmateus" jest książką bardzo dobrą, ale sądzę, że trzeba umieć ją docenić. Powieść wciągająca, lekka z dobrze skonstruowaną fabułą i czarnym humorem. Polecam zdecydowanie młodzieży.
00
Dodał:Zaaraza Dodano:14 VIII 2012 (ponad 12 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 179
Narratorka prowadzi czytelnika w pozornie zwyczajny świat licealistów. Dlaczego jeden z wychowanków, też pozornie zwyczajny chłopiec, okazał się zabójcą? Kto zawinił i czy zbrodni można było zapobiec?
Zakręcona nauczycielka, której daleko do autorytetu i roli mistrza, staje wobec takich bolączek szkolnych, jak: nietolerancja, antysemityzm, satanizm dla ubogich, ciąże nieletnich i banalne nieuctwo....