"Impulsy... Czasami z pozoru niewiele znaczące zdarzenia - ot, choćby taka wizytówka, ludzik z kamyków, jakieś zdanie wypowiedziane w odpowiedniej chwili, latte podane zamiast mocnej, czarnej Monsooned Malabar... - pojedyncze zdarzenia lub ich ciągi wpasowują się w czyjąś życiową układankę."
Główna bohaterka, Weronika, jest właścicielką Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem - kawiarni, w której dzieją się naprawdę niesamowite rzeczy. Weronika była wychowywana przez wiecznie zapracowanych rodziców, którzy prawie w ogóle nie mieli dla Niej czasu. Właśnie dlatego zakochała się w kotach - one nigdy nie odchodziły i były zawsze przy Niej. Jedyne ukojenie przynosiło jej chodzenie do domu przyjaciółki - Marceli. Tam zawsze pachniało kawą i czekał na Nią placek, czuła się wtedy kochana. To właśnie w tym miejscu narodziła się jej miłość do kawy. Udało jej się spełnić swoje marzenie o stworzeniu kawiarni, do której wszyscy będą przychodzić z wielką przyjemnością. Do tego miejsca przychodzi wiele przeróżnych ludzi, a większość z nich nie może sobie poradzić z jakąś życiową trudnością.
Warto również zwrócić uwagę na kolejną ważną postać przewijającą się przez strony książki - Anastazję. Mimo jej pięknego imienia wszyscy mówią na Nią Kryśka, gdyż tak ma na drugie. Anastazja od samego dzieciństwa przeżywa horror w domu. Jej ojciec był pijakiem, który bez przerwy znęcał się nad Nią i jej matką. Kobieta obiecała sobie, że nie podzieli losu matki, jednak przytrafiło się jej dokładnie to samo - jest terroryzowana przez męża pijaka. Czy z nieśmiałej Kryśki stanie się pewną siebie Anastazją? Czy uda jej się sprzeciwić mężowi?
"Z biedronką na ramieniu, z garścią malin, które czekały tu na nią aż do września, z promykiem słońca wplątanym we włosy szła przez las, czując pod stopami miękki mech, twarde szyszki, ziemię... życie... po prostu życie..."
W "Sukience z mgieł" mamy możliwość poznania ludzi i dręczących ich zwyczajnych problemów. Zasiądziemy w Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem razem z Małomównym, który pisze książkę i tylko ta kawiarnia przy nosi mu natchnienie. Spotkamy Andrzejka, który nie może poradzić sobie z matmą i Anastazję - Kryśkę, która przeżywa horror przy każdym powrocie do domu. Możemy posłuchać ploteczek, którymi żyje całe miasto i napić się przepysznej kawy bądź herbaty. Ta kawiarnia zmienia wszystkich.. Zaczyna się od czegoś niepozornego. Na przykład zamiast kawy Monsooned Malabar zostaje podana latte - takie zdarzenie zmienia całe życie człowieka. Będziemy z zapartym tchem oglądać wszystkie przewijające się obrazy, czekając do szczęśliwego zakończenia.
Przez to, że bohaterowie powieści są tak uderzająco prawdziwi i ich problemy są życiowe - możemy się z nimi utożsamiać. Na kartkach tej powieści przewijają się tematy, z którymi mamy styczność w naszym życiu. Chociażby Andrzejek, który nie może poradzić sobie z matmą - nas też ona często zaskakuje i nie dajemy sobie rady! Dlatego, gdy spotykamy bohaterów jakich przedstawiła nam Pani Chmielewska odnajdujemy w nich bratnią duszę. To wszystko sprawia, że postacie nie wypadają nam łatwo z głowy i jeszcze długo po odłożeniu książki czekamy na kontynuację ich przygód, która zostanie zawarta w "Karminowym szalu".
Książka nie jest jedną z tych "porywających akcją", w których mamy styczność z tylko jednym momentem kulminacyjnym. Cała książka jest jednym wielkim pytajnikiem, na którego musimy znaleźć odpowiedź. Nie odchodzimy od książki i zwijamy się przez nią w kłębek nerwów, czytając kolejne strony i czekając na rozwinięcie się wydarzeń. Pierwszy raz mam okazję przeczytać książkę, która nie jest podzielona na rozdziały. Kolejne myśli bohaterów są oddzielone zwykłymi gwiazdkami. Ze względu na to, że nie ma utartych granic pomiędzy jednym wątkiem a drugim, książkę czyta się z zadziwiającą szybkością.
Nie miałam do tej pory okazji obcować z książką Pani Chmielewskiej, niemniej przyznam, że autorka mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyła. Potrafiła stworzyć intrygujące opowiastki, zroszone nutką tragizmu, jak i również komizmu, przy których czytelnik może jednocześnie płakać i śmiać. Nie jestem fanką polskich książek, lecz przez Panią Joannę zmieniam swoje nastawienie do polskich twórców. "Cudze chwalicie, swojego nie znacie" - według mnie powinniśmy wspierać naszych rodzimych autorów. Przestańcie podkochiwać się w angielskiej twórczości i dajcie się zaczarować historii Pani Chmielewskiej!
Jak już wspominałam - to pierwsze spotkanie z tą autorką i jestem pełna podziwu. Mam nadzieję, że niedługo nadrobię zaległości i przeczytam jej powieść "Poduszka w różowe słonie", na którą mam teraz naprawdę wielką ochotę. Autorka przedstawia nam w powieści ważne historie, dzięki którym potrafimy docenić to, co mamy. Według mnie jest to pozycja rewelacyjna stąd moja ocena 8/10. Nie mogłabym ocenić na mniej, gdyż historia jest niepowtarzalna i zdecydowanie nie ma drugiej tak wspaniałej powieści. Jeśli czytaliście "Poduszkę w różowe słonie" to jest to zdecydowanie powieść dla Was, więc nawet nie wahajcie się - biegnijcie do najbliższej księgarni i kupujcie!
"Gotowa była domalować kropki biedronkom dwukropkowym, żeby biedactwa nie miały kompleksów, kiedy spotkają taką, co to ma siedem kropek."