Pewien świeżo upieczony detektyw – Jaro - znajduje faceta, którego polecono mu znaleźć. Problem w tym, że martwego. Tym samym jego pierwsza w życiu sprawa bardzo się komplikuje. Krótko potem znika pewna księgowa, spokojna matka i babcia, nie miała powodu by uciekać, więc jej córka wynajmuje naszego detektywa, bo obawia się najgorszego. W tym samym czasie na podwórku Jarka ktoś zaczyna mordować koty. Jak biedny Jareczek sobie z tym wszystkim poradzi? Ano tak, że przecież ma ukochaną babcię, która będzie prowadzić własne śledztwo i wyniki podrzucać Jarkowi, żeby ten biedny uwierzył w swoje siły. I o dziwo, okaże się bardzo skuteczna jak na staruszkę.
Czekacie sobie w kolejce do lekarza, przed wami starsza, niepozorna pani w moherowym berecie zasypuje recepcjonistkę pytaniami. Jaka jest wasza pierwsza myśl? Pewnie, że to typowa ciekawska staruszka. A gdybym wam powiedziała, że ta staruszka właśnie prowadzi śledztwo? Oczywiście, nikt by nie uwierzył. I w tym właśnie siła babci Halinki!
Sprawdza w komputerze Jarka postępy w śledztwach, podsłuchuje pod drzwiami i zbiera informacje. A potem sprytnie je wykorzystuje, żeby pomóc wnukowi, bo przecież jej biedny Jareczek sam sobie nie poradzi.
Zabawne i tragiczne, zależy z której strony spojrzeć. Bo poczynania babci bawią, nie przeczę. Niedomyślność i nieogarnięcie Jarka również. Ale patrząc z drugiej strony, widzimy prawie trzydziestoletniego faceta, który mieszka z babcią. Babcia go utrzymuje, karmi, sprząta, pierze. On nie zauważa, że coś jest na tym obrazku nie tak, bo mu po prostu wygodnie. Ona sama doprowadziła do takiego stanu, robiąc wszystko za niego. Babcia nie wierzy w niego, on sam w siebie też nie wierzy. Sytuacja bez wyjścia, mogłoby się wydawać.
Na szczęście Jaro spotyka na swojej drodze dwie panie doktor, dzięki którym w końcu ma szansę zacząć żyć jak normalny, dorosły facet. Babci to się nie spodoba, ale i z tym można sobie poradzić.
Przyznam, że autorka w ciekawy sposób rozprawiła się ze stereotypem staruszek, które we wszystko się wtrącają. Bardzo ironiczne spojrzenie, ale i bardzo prawdziwe. Potrafi rozbawić, ale potrafi też zirytować. Jak właściwie każdy bohater w tej książce. Najbardziej irytujący był fakt, że wszyscy mężczyźni jacy pojawili się w tej książce okazali się fałszywymi, kłamliwymi i zdradliwymi draniami. No już bez przesady, naprawdę.
Ale poza tym naprawdę sympatyczna historia. Napisana lekko i przyjemnie, no może poza momentami morderstwa i znęcania się nad kotami. Taka sobie obyczajowa lektura z wątkiem kryminalnym i trochę nieporadnym detektywem. Bardzo dobrze nakreślone postacie płci pięknej, nie tylko te starsze. Za to męskie trochę kuleją. Lepiej robi się w momencie, kiedy Jaro wreszcie dojrzewa do tego, żeby postawić się babci.
Dobrze się czyta, wciąga, słowem – polecam. Dobra zabawa gwarantowana dla każdego, kto lubi historie z trupem i rodzinnymi tajemnicami tle!
Więcej recenzji na blogu
http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/