... przynajmniej w wersji Gaimana.
Już od dawna chcialam, przeczytać jakąś książkę Gaiman'a. Myslałam, że na nasze pierwsze spotkanie wybiorę Koralinę [jako, że oglądałam nie tak dawno ekranizacje] , jednak złożyło się inaczej i na wspaniałe święto jakim są Mikołajki dostałam akurat tą część.
Wcześniej o Geiman'ie słyszałam z dwóch źródeł. Od mojego przyjaciela zafascynowanego tym autorem [przeczytał jego wszystkie dzieła, łącznie z komiksami] oraz po obejrzeniu całkiem niezłego filmu pt. "Gwiezdny Pył".
Książka Gaimana zaczyna się od morderstwa na jego rodzinie. Dziwny człowiek o imieniu Jack zabija całą rodzine z jednym wyjątkiem. Gdy chce zabić ostatniego członka rodziny - małego chłopca - okazuje się, że dziecko... znikneło. Brzdąc uciekł do cmentarza. A tam jest wiele dziwadeł i dziwności....
Ta książka jest zastrzykiem z surrealizmu. Można uciec od okropnej rutyny i rzeczywistości, a zanurzyć się w kolorowej wyobraźni pisarza. Uważam, że Gaiman został słusznie okrzyknięty mistrzem fantastyki współczesnej.
Zdecydowanie moje pierwsze spotkanie z Neil'em Gaiman'em było bardzo udane.