Czyli co było dalej? Po przeczytaniu "Arabskiej żony" byłam chętna dowiedzieć się jak dalej toczyły się losy Marysi, jej arabskiej rodziny oraz polskiej Mamy, która by chronić własne życie musiała opuścić swoją starszą córkę.
Mimo tytułu, który sugeruje, że przez całą książkę będziemy towarzyszyć małej Marysi, opowieść o niej zaczyna nabierać rumieńców dopiero w połowie. Wcześniej autorka skupia się na ciotce dziewczynki, Malice, którą nawet polubiłam w poprzedniej części. Ona to wzięła na siebie ciężar wychowania bratanicy. W całej wędrówce towarzyszy nam także Babcia Marysi. Z całej serii polubiłam ją najbardziej i najciężej było mi się z nią rozstać.
W tej części akcja jest równie burzliwa i wszystko dzieje się tak szybko, że tym razem bardzo ciężko za autorką nadążyć.
Niestety, Tanya Valko tak usilnie próbuje co chwilę zaskoczyć, zatrwożyć i zaszokować czytelnika, że robi się to męczące i... bardzo naciągane. Morderstwa, gwałty, a w końcu wybranek Marysi o nazwisku brzmiącym dziwnie znajomo - Bin Laden, to już za dużo. Coraz bardziej zatrważające wg. autorki wydarzenia, następujące jedno po drugim, dla mnie były coraz bardziej... męczące. O ile mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że pierwsza część rzeczywiście była w jakiejś mierze oparta na faktach, to druga jest po prostu grafomańsko nierealna.
Rozczarowałam się. Bo o ile "Arabską Żonę" czytało mi się szybko i dosyć przyjemnie, to przy "Arabskiej Córce" zaczęłam się bardzo męczyć i liczyłam już strony do końca. Na pewno nie sięgnę po "Arabską Krew".
Oczywiście zachęcam do przeczytania, jeśli czytaliście "Arabską Żonę" i wyrobienia sobie własnego zdania, bo nie jest to na szczęście jeszcze tak zła książka, bym mogła ją kategorycznie odradzać.
(
http://waniliowe-czytadla.blogspot.com)