„Crescendo” to kontynuacja kultowej serii „Szeptem” napisanej przez Becce Fiztpatrick. Pierwszą część czytałam dosyć dawno, ale wiele z niej pamiętam, bowiem ta książka jak niewiele z tego gatunku bardzo mi zapadła w pamięć. Tę część pomimo ferii czytałam dosyć długo, bo pewnie przeczytałabym ją w dzień, lub dwa, ale cóż… To akurat nie ode mnie zależało.
„Czasami trzeba dopuścić zło, by mogło się to ostatecznie obrócić w dobro.”
Jak na kontynuacje przystało spotykamy się z tymi samymi bohaterami i ich dalszymi losami. Odkąd Patch został Aniołem Stróżem wszystko wydaje się iść po dobrej myśli, ale jak widać nie taki los jest im pisany. Po tym jak zakochują się w sobie są na celowniku Archaniołów i muszą bardzo się pilnować, aby nie zostać przyłapanym, bo wtedy koniec z tym. Dziwnie zachowanie Patcha zwiastuje coś niedobrego i Nora już to czuje. Czy wytrzymają tą presję? Czy pomimo kłótni będą jeszcze razem? A może to już oficjalny koniec ich związku?
„Widziałam wszystko wyraźnie: jego gładkie słowa, czarne błyszczące oczy, doświadczenie z kłamstwem, uwodzeniem, kobietami. Zakochałam się w diable.”
Narracja jest prowadzona z perspektywy Nory, tak jak to było w „Szeptem”. Autorka postawiła na ciągłą akcję, co w efekcie daje brak możliwości na oderwanie się od książki. Fabuła jest niebanalna, wszystko szybko się toczy, więc nie ma tutaj w żadnym z rozdziałów na nudę. Niema tutaj nudnych opisów, jest to, co moim zdaniem powinno być. Muszę jednak przyznać, że chyba po raz pierwszy miałam ochotę odłożyć książkę z powodu zachowania jednego z bohaterów. Irytowało mnie to bardzo, ale jakoś to przebolałam, bo musiałam dowiedzieć się rozwiązania zagadki, którą raczyła zaszczycić pani Becca. Jak widać są tutaj także wątki kryminalne, a sprawcy nie udało mi się odgadnąć. Dowiedziałam się dopiero wtedy, no… kiedy było to powiedziane. Przez całą książkę odczuwałam strach, rozgoryczenie, wściekłość, zaskoczenie i jeszcze wiele innych emocji.
„Wiedza ma swoją mroczną stronę.”
Druga część podoba mi się tak samo jak jej poprzednia. Już nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za „Ciszę”, a mam to szczęście, że na szczęście nie będę miała czekać, bo już mam ją wypożyczoną. Jak ja uwielbiam zasób mojej biblioteki. Jak dla mnie jest on wystarczający i nie wiem, co bym bez niej zrobiła. Pomyśleć, że nie przeczytałabym „Szeptem”, a co za tym idzie „Crescendo” jest niezbyt pocieszająca. Tę serię polecam wszystkim, a szczególnie tym, którzy lubią romanse paranormalne, bo to jest na pewno pozycja dla nich, ale innych także polecam, bo kto wie? Może właśnie od „Szeptem” zacznie się wasza przygoda z tym gatunkiem?
„Odgrzebywanie tego nie zmieni przeszłości... Sprawi tylko, że będziesz musiała przeżyć ją na nowo.”
Źródło:
http://szeptksiazek.blogspot.com/