Uff pierwsza książka Sylvii Day już za mną. "Dotyk Crossa" okazał się odrealnionym, chaotycznym tworem, nie powieścią. Gdyż amerykańskiej autorce zdecydowanie brakowało warsztatu pisarskiego.
Wątkiem głównym są seksualne relacje pomiędzy Evą, nowo przyjętą sekretarką w firmie reklamowej, a Gideonem samcem alfa i właścicielem wieżowca w którym pracuje Eva.
On mimo że należy określić go jako obleśnego chama, kreowany jest na najponętniejszego faceta na świecie.
Swoboda z jaką autorka pisze o intymnych sprawach jest powalająca, a często prowadzi do wybuchów śmiechu.
Nie trudno domyślić się że, lektura jakkolwiek dziwnie brzmi to słowo, najpierw nudziła a z czasem zaczęła męczyć.
Walory artystyczne erotyku są bardzo wątpliwe, nie tylko przez liczne wulgaryzmy, brak w nim klimatu. Choć czytając niektóre wypowiedzi użytkowniczek LC na temat erotyków, to nie wiele można się po nich spodziewać.
Bohaterowie ich nielogiczne wybory to czysta fikcja, podobnie jak fabuła, obracająca się wokół jednego tematu.
Polecam osobom które lubią czytać wiecie o czym. Stawiam 6/10.
Gideon Cross pojawił się w moim życiu jak błyskawica w mroku.
Był piękny i intrygujący, rozpalał do białości. Pociągał mnie jak nikt dotąd. Pragnęłam jego dotyku jak narkotyku, choć wiedziałam, że jest dla mnie zgubny. Moja zraniona dusza i ciało broniły się, ale on z łatwością je posiadł.
Gideon czuł to samo, dręczyły go podobne demony. Byliśmy jak lustra, które odbijały swoje najgłębsze rany i...