Czytając drugą część cyklu z Igorem Brudnym - "Sforę" drugi raz miałem przyjemność spotkać się z wbijającą w fotel twórczością Pana Piotrowskiego.
Żeby przesadnie nie słodzić wymienię wpierw wady:
- Wyidealizowane, pachnące lekko papierem i drukiem postacie, z którymi nie do końca się utożsamiłem.
- Nieco sztuczne dialogi, nie odróżniające postaci, poza małymi wyjątkami takimi jak Brudny, patomorfolog Krzywicki, Zawadzka i kilkoro innych.
- Poza scenami z dużym napięciem, i takimi w których możemy się czegoś dowiedzieć, zdarza się że autor leje wodę. Ponieważ czytam relatywnie wolno oraz lubię konkrety, przeszkadza mi to.
- Bardzo drastyczne, dantejskie opisy mordów, oraz znęcania się nad ofiarami.
Przyjrzyjmy się zaletom:
- Świetne pióro, potrafiące nie tylko namalować ale i sprawić że słyszymy i czujemy każdą z namacalnych scen.
- Znakomicie stopniowane napięcie, oraz cała gama klimatów jakie czytelnik odbiera.
- Ciekawie skonstruowany wątek główny czyli śledztwo, przekonujące gdyż mam wrażenie że tak wygląda praca policji.
- Nieznany dla mnie, oryginalny modus operandi, potwora który człowiekiem jest tylko z nazwy.
Jeśli miałbym porównać twórczość Pana Przemysława z rodzimymi twórcami, to stawiam go wyżej od Puzyńskiej a niżej od Chmielarza.
Polecam, ten pięćset stronicowy kryminał czyta się jak z płatka. Stawiam 7/10.
Zima. W lesie nieopodal Zielonej Góry odnaleziona zostaje ręka. Wstępne oględziny wskazują, że została ona… odgryziona przez człowieka.
Atmosfera niepokoju w mieście narasta. W mediach pojawiają się pogłoski o grasującym w okolicach wilkołaku. Niedługo potem śledczy trafiają na zmasakrowane zwłoki zaginionej niedawno zakonnicy – ofiara została zamordowana, a jej ciało rozszarpały wilki. Inspektor...