Wydany w 1959 roku "Eden" jest jedną z pierwszych powieści Lema. Widać że autor nie zdążył jeszcze rozwinąć swych literackich skrzydeł.
Utwór science-fiction pomiędzy momentami o dużym napięciu, świetnie spotęgowanymi przez młodego twórcę, nudzi, jednostajnymi opisami wędrówek kosmonautów po tej przedziwnej planecie. Wyobraźnia Lema jest nieprzebrana, mamy tu florę i faunę której wymyślenie dla wielu twórców wciąż jest nieosiągalne.
Pan Stanisław nawiązał w "Edenie" do sytuacji w kraju, gdzie rządzili socjaliści, wszystko było robione w zawrotnym tempie, bez przemyślenia, na opak.
Mówi także niemożności porozumienia się pomiędzy ludźmi, a mieszkańcami Edenu, wyglądającymi co najmniej dziwnie. Tam zderzają się całkiem inne cywilizacje a więc i mentalności.
Powieści nie czyta się lekko a więc i szybko, w wielu miejscach należy zwolnić by móc wyobrazić sobie zapierające dech sceny. Występuje tu także trochę rzadko spotykanych słów.
Pierwszoplanowe postacie czyli kosmonauci, nie odróżniają się zbytnio między sobą. W podobny sposób wypowiadając się, a nawet zachowując, poza doktorem i inżynierem.
Raczej polecam ze względu na ogromną wyobraźnię Pana Lema. Stawiam 7/10.
Wyprawa ziemska ląduje przymusowo na obcej planecie, odkrywając na niej cywilizację opierającą swój rozwój o biotechnologię i celowo stosowaną eugenikę. Władza stosuje zarazem wątpliwą moralnie politykę eksterminacji źle zmutowanych obywateli i zatajania swych błędów poprzez użycie swoistej nowomowy. Próba wprowadzenia na Edenie ziemskich standardów etycznych prowadzi jednak donikąd...