Piąta część cyklu z Wiktorem Forstem wciąga znacznie mocniej niż poprzednia. Trzyma w napięciu, wciskając w fotel, kanapę czy cokolwiek na czym podczas lektury się znajdziemy.
Określiłbym ją jako zgrabną, zwięzłą relację a nie powieść. Ponieważ brak w niej opisów przestrzeni po których autor próbuje nas wieść, co przyśpiesza akcję lecz powoduje poczucie niedosytu.
Sposób prowadzenia pióra niczym się nie wyróżnia, jest prosty, grafomański.
Postacie mimo że zachowują się konsekwentnie w tym Forst (choć straszny z niego dziwak), nie przekonują. Większość wyglądała tak blado, że nie utożsamiałem się z ich losem.
Autor nie ustrzegł się wielu błędów odnosząc się do powojennej historii. W 1947 roku miała miejsce: "Akcja Wisła", podczas której deportowano nie Ukraińców, lecz Łemków, a to odrębny naród.
A twierdzenia jakobyśmy to my Polacy tworzyli obozy zagłady dla Ukraińców w odwecie za zbrodnię Wołyńską, są dla mnie ohydne i obraźliwe.
Raczej nie polecam, chyba że jesteście fanami Remigiusza Mroza. Stawiam 6/10.
data wydania: 9 maja 2018
Zbocza gór znów spłynęły krwią. W środku sezonu turystycznego na Rysach odnalezione zostają zwłoki starszego mężczyzny, a sposób działania sprawcy prowadzi wyłącznie do jednego wniosku: wrócił ten, którego wszyscy się obawiali.
Oprócz monety w ustach, na nagim torsie ofiary znajduje się wycięty w skórze, krwawy napis: „Revertar ad Ierusalem in misericordiis”. Sytuacje k...