Do książek Harukiego Murakami trzeba dojrzeć, a będąc dojrzalszym można przejrzeć się w nich jak w lustrze. Nie inaczej jest w przypadku tej powieści. Była dla mnie pełną mądrości, oniryczną rzewną pieśnią. Zabarwioną wschodami i zachodami, których obrazy osiadły na powiekach zostawiając nieprzeparty ślad, jakby pieczęć, podpis autora.
Postacie w pełni ludzkie o różnorakiej osobowości i powierzchowności, jednak wypowiadające się dosyć podobnie i grzecznie poza małymi wyjątkami (Ushikawa).
Japoński twórca umiejętnie dawkuje napięcie, pisze zwięźle. Tworzy unikatowe wyraziste sceny osadzające się gdzieś głęboko w naszym wnętrzu. Dzieje się tak dlatego że przemyśleniami potrafi mocno przejąć a nawet wzruszyć.
Autor po raz kolejny urzekł mnie dojrzałością myśli, znajomością ludzkiej psychiki. Liczne wątki filozoficzne wspaniale współgrały opisami przyrody i miejsc to wszystko domykały niczym klamra u spodni lub dobrze skrojona koszula przeżycia wewnętrzne postaci.
Na ponad czterystu-stronicową książkę składają się 24 osobno nazwane rozdziały, których narratorami sią naprzemiennie Aomame i Tengo. Kiedyś w dzieciństwie połączył ich jedynie prosty uścisk dłoni. Szybko ich losy zaczęły biec całkiem innymi ścieżkami. Ona została seryjną morderczynią on dorywczo udziela korepetycji z matematyki. Mamy tu także sektę, tajemnicze zniknięcia kobiet, książkę i podejrzaną fundację.
Zdecydowanie polecam, ja nie zawiodłem się. Stawiam mocne 9/10.
Murakami w mistrzowski sposób buduje fantastyczne postaci, równoległe światy, zaciera granice między rzeczywistością a literaturą. 1Q84 to opowiadana na przemian historia kobiety i mężczyzny, Aomame i Tengo, sensacyjna, chwilami wręcz przerażająca.
Oboje w dzieciństwie dobrze się znali i wszystko wskazuje na to, że ich ścieżki znowu się skrzyżują. Ona jest instruktorką sztuk walki, masażystką, a...