Jedna po drugiej pociechy spływają
Z nas rozmarzonych nad niemożliwym
A my w swej śmieszności
Zapomnieliśmy że ta płetwa naszą była
Nim ręką się stała
I o tańcach w skórach z mamuta
Którego już nie ma
Zostało echo lecz nie głuche
Przetrwaliśmy
Jak bicie serca
Nawet we śnie pilne
Strzegące granic
Wiemy Tarsjusz miał swych potomków
Niezbyt atrakcyjny
Człek nim się nie zainteresował
Te skrzydła błony najdrobniejsze kostki
Wciąż działają
A Kasandra pod popiołem
Przed spopieleniem ostrzec próbowała
Nikt nie słuchał
Oni przynajmniej w pyle utrwaleni
A co z tymi co się nie zmieścili
By choć na kartach ksiąg osiąść
Lub starej fotografii
Która nie potrafiąc upiększyć
Suchą prawdę oddaje
Oni wszyscy z matki szarookiej
Cichej skromnej prawie przeźroczystej
Żyją dobrze się mają
Czy są jej wdzięczni? czy pamiętają?
Czy choć wyśnią Ją
We właściwej formie?
Od początku szaroocznością złączeni
Ona namalowana zastygła w pejzażu
Całkiem zależna od wyobrażeń
Odwrócić się nie zdoła
Malarz tak zadecydował
Dla niej została radość pisania
Tu ona decyduje
Czy sarna przybiegnie nad rzeczkę
Czy zdąży się napić nim myśliwy wyceluje
A może go tam nie będzie
Pierwsze po ponad 50 latach wznowienie zbioru wierszy noblistki.
Piąty w twórczości Wisławy Szymborskiej tom rozpoczyna jeden z najbardziej znanych liryków poetki: "Radość pisania". W liczącym dwadzieścia siedem wierszy zbiorze znalazły się również takie utwory, jak: "Spis ludności", "Tomasz Mann" i tytułowe "Sto pociech". Szymborska snuje refleksję nad aktem artystycznej kreacji, pochyla się nad...