"Metro 2035" to nie tylko mroczna, futurystyczna wizja, to przede wszystkim książka o Rosji. Przepełniona pesymizmem, goryczą, smutnymi stwierdzeniami. Mieszkańcy metra tak samo jak Rosjanie są uwięzieni, pierwsi pod ziemią drudzy w granicach państwa. Lecz ta granica mieści się w ich głowach. Biernie godzą się na wszystko co ich spotyka, bo gdzieś tam nie ma już życia, ani w Londynie ani w Paryżu. Ostatnim który wierzy w życie poza metrem jest Artem, bohater którego poznaliśmy już w "Metrze 2033". Wychodzi więc na powierzchnię i szuka kontaktu ze światem zewnętrznym. Ale czy ta wiara jest uzasadniona? Czy to nie koniec naszej cywilizacji?
Głukhovsky posiada świetny styl, szczegółowy, ale nie przegadany. Zawiera w tej powieści wiele spostrzeżeń dotyczących swoich rodaków. Postacie są świetnie, dokładnie nakreślone, ma się wrażenie że to ludzie z krwi i kości.
Dlatego powieść wciąga. Dialogi także są atutem, wnoszą życie uwypuklają cechy postaci.
Polecam tę ponad pięćset-stronicową pozycję, stawiając 8/10.
„Metro 2035” to nadchodząca post-apokaliptyczna powieść z gatunku science fiction autorstwa rosyjskiego pisarza Dmitry Glukhovsky'ego. Historia będzie opierać się na tej, która została ukazana w grze Metro: Last Light, jednakże fabuła jak i dialogi będą bardziej szczegółowe, rozbudowane oraz dłuższe.
Książka będzie kontynuacją „Metro 2033”, w której to Artem ma zapobiec wojnie domowej między stac...