Kto już kiedyś czytał książkę Krzysztofa Kotowskiego, ten od razu pozna jego styl w "Trzech gościach w łódce plus wampir". Mogłabym nie patrzeć na okładkę i po kilku stronach już wykrzyknąć "to jest on!". Czytałam poprzednio "Kapłana", podobał mi się, zaskoczył, wywołam niemałe wrażenie, ale "Trzech..." jest chyba jeszcze lepsze. Wszystko dzięki głównemu bohaterowi, który jest (nie)typowym krwiopijcą.
Wielu pisarzy próbowało przerobić postać wampira na swoją modłę. Najczęściej, kiedy był to motyw raczej z przymrużeniem oka i osadzony w znanej nam współczesności, zupełnie to do mnie nie przemawiało. Główny bohater w tej powieści wypadł świetnie, został dobrze wykorzystany, potrafi i rozśmieszyć, i dać do myślenia, i porwać ku przygodzie. Stety lub nie, jak kto woli, nie na samym "nowoczesnym" wampiryzmie się tutaj skupiamy.
Autor nie potrafi usiedzieć w jednym gatunku, wierci się niemiłosiernie i potem nie wiadomo, czym zaskoczy nas kolejny rozdział. Komedia, romans, thriller, fantastyka, filozofia, historia - głowa mała, to wszystko miesza się tutaj ze sobą i razem tworzy jedną całość. Przygotujcie się na książkę dziwną, przy której akcja raz jedzie szybką kolejką górską, a raz wlecze się nóżka za nóżką. Powieść wypełnia również mnóstwo odniesień do innych dzieł literatury, żyjących lub historycznych postaci, wydarzeń itd. To sprawia, że każdy czytelnik, w zależności od jego doświadczenia, inaczej ten tytuł odbierze, co innego zapadnie mu w pamięć. Mnie utkwiła najbardziej urocza scena, w której kot Wolanda wchodzi do nowego domu głównego bohatera, obwąchuje najważniejsze miejsca, po czym siada i się obraża.
"Trzech..." to książka złożona i składająca się z paradoksów, jednocześnie pełna akcji i przegadana, surowa i romantyczna, poszatkowana i spójna. Wypowiedzi i teorie niektórych postaci mogą nas oburzyć, w innych odnajdziemy bratnie dusze. Spodziewałam się dziwności i dziwność dostałam. Polecam czytelnikom, którzy mają ochotę na coś innego niż zwykle. A nuż wam się spodoba i będziecie chcieli jeszcze więcej.
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od wydawnictwa.