Po pierwszy tom z cyklu "Cassandra Palmer" sięgałam z wielką nadzieją na kolejną ulubioną pozycję w mojej biblioteczce. "Dotyk ciemności" Karen Chance okrzyknięto najbardziej wyczekiwanym bestsellerem roku, co moim zdaniem jest niedorzeczne. Istnieje wiele o niebo lepszych książek, które można by tak nazwać, a jednak mnóstwo z nich jest niedocenianych na rynku paranormal.
Powiem tak. Wielbiciele komercyjnych powieści jak np. "Zmierzch" będą zadowoleni z lektury dzieła pani Chance. Pozostali jednak poczują ogromny niedosyt, a wręcz będą się przymuszać do przeczytania tej książki ( jak na przykład ja ).
Książka ma wiele plusów już od samej okładki zaczynając. Tajemniczy i niecodzienny opis dodatkowo zachęca nas do czytania. Nawet pierwszy rozdział jest w taki sposób napisany, że nikt by się nie domyślał, że każdy kolejny jest jeszcze nudniejszy od poprzedniego, a każde przyspieszenie akcji jest zatrzymywane w kluczowych momentach z powodu przydługich rozmyślań bohaterki serii.
To właśnie one w głównej mierze sprawiają, że odechciewa nam się czytać. Bardzo często nasuwało mi się zdanie: "Kiedy ona wreszcie skończy?!". Cassandra Palmer ma niebywałą skłonność do myślenia nad sprawami, nad którymi już myślała i wyciąganiem z tego podobnych wniosków z odrobiną jakiś nowych informacji ( żeby całkiem człowieka nie zanudzić ).
Jeśli chodzi o fabułę, to faktycznie jest oryginalna i ciekawa. Jak już wspomniałam początkowe wydarzenia naprawdę trzymają w napięciu. Niestety potem jest już tylko gorzej. Każde kolejne wydarzenie jest mniej dynamiczne od poprzedniego. Słowem, jeśli chcemy wyciągnąć coś dobrego z tej książki, to śmiało wystarczą nam pierwsze 3-4 rozdziały.
"Dotyk ciemności" jest książką dla młodzieży, więc sądziłam, że nie będzie to gniot, przy którym jedyne co można, to spędzić "miło" czas. Nie doszukałam się niemal żadnego przesłania na głębsze przemyślenia. Znalazłam zaledwie jeden cytat. Ktoś może powiedzieć, że w końcu w literaturze fantasy nie wymaga się takich rzeczy, ja jednak jestem święcie przekonana, że książka bez jakiejkolwiek nauki z niej płynącej to pozycja zupełnie bezwartościowa.
Na osłodę jednak powiem, że dobrze by było, aby fabuła lepiej rozwinęła się w kolejnej części. Zaintrygowała mnie postać Pytii i mam nadzieję, że autorka nie zawiedzie mnie po raz kolejny. Oczywiście nie ukrywam, że najlepiej byłoby, gdyby drugi tom był napisany w zupełnie inny sposób, bo pomysł na książkę Karen Chance miała świetny. Gorzej z jego wykonaniem.
Więcej moich recenzji znajdziecie na:
http://life-is-short-make-it-happy.blogspot.com