Ana Dakkar miała właśnie podejść do ważnego egzaminu w Akademii Hardinga i Pencrofta. Kiedy jednak wraz z resztą swojego roku opuszcza teren szkoły, by udać się na statek, dochodzi do tragedii – ktoś wysadza Akademię. Zdaje się, że napastnik miał pomoc w szkole, prawdopodobnie jest wśród osób mających wziąć udział w egzaminie, a z tajemniczych powodów jeden z nauczycieli uznaje, że kolejnym celem ataku będzie Ana.
Córka głębin ma ciekawy wstęp o Verne i jego twórczości. Jest ważny szczególnie dla tych, którzy jego powieści nie czytali, ale wyjaśnia też fascynację autora i sam pomysł na powieść. W trakcie opisywania wydarzeń także pojawia się sporo wyjaśnień podanych w sposób bezpośredni, więc nie ma szans, by czytelnik nieobeznany się zagubił czy nie wiedział skąd co się wzięło. Ekspozycja jest sensowna – Riordan ma świadomość, że jego bohaterowie żyją Vernem, więc wszystko podawane jest zwykle w trakcie dyskusji nad jakimś elementem lub na zasadzie „a pamiętasz jak w książce stało się X, może też się tak da?”, a nie jałowego tłumaczenia i streszczania czegoś, co postaci powinny już wiedzieć.
Inną świetną sprawą w powieści Riordana jest jej inkluzywność. Pojawia się bohaterka z autyzmem, inna ma zaburzenia dysocjacyjne, mamy bohatera wierzącego (nie wiem, czy tylko ja tak trafiam, czy jest to już coś, co niewielu autorów młodzieżówek obchodzi?)… Córka głębin pokazuje, że owszem, inność może w pewnych warunkach stanowić problem, ale nie jest to problem nie do przeskoczenia, absolutnie każdy zasługuje na życie, jakie chce prowadzić, przygody i marzenia. Jednocześnie to nie są cechy dominujące, poza nimi bohaterowie reprezentują sobą o wiele więcej, są bardziej złożeni, co do niektórych pojawia się także całkiem sporo wątpliwości, czy faktycznie są dobrzy i jak postąpią… Pod tym względem to naprawdę dobra powieść.
Pod względem fabuły już nie do końca. Jest coś, co Riordan przez długi czas trzyma w tajemnicy i jest to motorem napędowym akcji dużej części książki. Problem w tym, że jest to zarazem tajemnica, którą czytelnikowi bardzo łatwo rozszyfrować. Później pojawia się kilka tajemnic, ciekawszych zagadek i zwrotów akcji, tylko że całościowo nie jest to najbardziej oryginalna powieść jaką czytałam, nawet nie stoi blisko średniej, a przy tym jest niesamowicie przewidywalna.
Jeśli chodzi o kwestie problematyczne, to dochodzi tu jeszcze technologia. Uczniowie dysponują naprawdę niesamowitym sprzętem, który dopiero poznają. Utrzymanie go w tajemnicy jest tłumaczone ochroną przed korporacjami i wciąż powracającym pytaniem co by się stało ze światem, gdyby to czy tamto stało się własnością jakiejś korpo. Problem w tym, że według bohaterów to zawsze jest jedna odpowiedź: świat by się zmienił strasznie i na pewno na gorsze. Generalnie rozumiem niechęć do korporacji, zagrożenie jakie stanowi monopol lub niewspółmierne siły na rynkach, jednak z drugiej strony ukrywanie wszystkiego przed światem też wcale nie jest dobre i zaskakuje mnie, że bohaterowie tego nie widzą.
Córka głębin ma sporo dobrych i rzadko spotykanych elementów, ale ma też swoje wady. Wypada lepiej niż seria o Percym Jacksonie, w dużej mierze dlatego, że nie olewa materiału źródłowego, a rozsądnie z niego czerpie. Nie powiem, że to genialna powieść i absolutnie każdy powinien ją przeczytać, ale jeśli szukacie czegoś lekkiego i dobrze napisanego, interesują Was reprezentacje mniejszości, to jak najbardziej jest to powieść godna uwagi.
---
Także na szarakawiarenka.pl
Książka była dostępna za ISB na CzytamPierwszy.pl