Po przeczytaniu "Nie ma tego Złego" byłam załamana... bo tak szybko ta książka się skończyła. To była fantastyczna przygoda i nie mogłam doczekać się kontynuacji. "Głodna Puszcza" trzyma poziom pierwszego tomu. Bawiłam się przednio. Spotykamy się znowu z tą samą zwariowaną ekipą. To niesamowite, że autor wykreował tylu fajnych bohaterów. Co jeden, to lepszy. Największą sympatią darzę jednak Eliaha. Kiedy tylko się pojawia, wybucham śmiechem. Ten bohater to przegość. Typ w stylu "wszystko mi jedno" lub "dajcie mi spokój", który chodzi własnymi ścieżkami, jak to elfa przystało
Ale pomimo tego ponuractwa, każda jego kwestia to kwintesencja dobrego humoru. Innym bohaterom oczywiście też nie brakuje ani humoru, ani werwy, ani niczego. No chyba że szczęścia w życiu
Oni po prostu nie potrafią nie wpaść w tarapaty. Ta książka to kopalnia żarcików, a ciekawych przygód nie brakuje do ostatniej strony. Mam nadzieję, że autor szybko nie zakończy serii, bo bardzo się wciągnęłam. Brakowało mi na polskim rynku wydawniczym takiego lekkiego, przygodowego fantasy, ale niemłodzieżowego i bez jakichś ckliwych romansów i właśnie cykl "Nie ma tego Złego" idealnie się wpisuje w ten klimat.