Recenzja książki Cykl Demoniczny: Wojna w Blasku Dnia. Księga 1
Głównymi atutami "Wojny w blasku dnia" są lekkie pióro, wartka akcja, mocne napięcie, zwięzłe opisy.
A najważniejsze wady dla mnie to: słabe dialogi, powielanie schematów narracyjnych, liczne nieścisłości.
Z każdą stroną powieść wciągała mnie coraz bardziej a autor przeniósł w całkiem inną rzeczywistość, tak więc zacząłem powtarzać nie tylko w myślach, poznane tu słowa: Everam, Alagai, Dama'ting, Hora. Od początku, czułem że nów i wielka wojna z demonami zbliża się.
Postacie mają niewiele wspólnego ze zwykłymi ludźmi. Można tu spotkać dobre - odważne, lub złe - tchórzliwe. Te dobre posiadają także inne walory, ale się między sobą słabo różnią. A pierwszoplanowe, nie tylko dążą do perfekcji, ale wykonują wszystkie czynności prawie idealnie.
W powieści skrzy się od seksu, co kontrowersyjne także sakralnego, w tej rzeczywistości nie ma żadnych zahamowań.
Rozdziały z Arlenem Balesem i jego narzeczoną Renną Tanner, najbardziej przypadły mi do gustu, natomiast te opowiadające losy Inevery czytało się gorzej.
Polecam tę jak dotąd najdłuższą powieść z cyklu, stawiając mocne 7/10.
Podczas Nowiu na świat wychodzą demony...
Wojna w blasku dnia wciąga czytelników w świat otchłani i mroku. Ludzkość ma trzydzieści dni, aby przygotować się do kolejnego ataku. Miesiąc, to zbyt mało, by uchronić wioskę.
Arlen i Jardir byli kiedyś jak bracia. Teraz stali się rywalami. Otchłańce szykują atak i tylko dwóch mężczyzn może im stanąć na drodze, pod warunkiem, że opanują demony, które cz...