Anastazja urodziła się z porażeniem mózgowym. Obserwuje świat z wózka inwalidzkiego i zamkniętych ścian mieszkania. Jej siostra, Łucja, jest za to baletnicą w Polskim Balecie Narodowym i wciąż marzy o swojej wielkiej szansie. Ciąży nad nimi historia – dawne nadzieje, brak matki i rodzinne tragedie.
Święto ognia jest kolejną powieścią Małeckiego związaną z traumą i tajemnicami z przeszłości, które przez lata dręczą bohaterów. Po raz kolejny pojawia się problem ze wzajemnym zrozumieniem, wynikający z braku dostatecznych informacji, wyobrażenia o dawnych wydarzeniach a nie ich rzeczywistego poznania, a także prób ucieczki od problemów zamiast ich rozwiązywania. Małecki pod tym względem już naprawdę niewiele ma do powiedzenia, a jednak stale do tematu powraca, próbuje go ugryźć z innej perspektywy, ale ostatecznie same motywy oraz tok rozumowania bohaterów zmieniają się w tak niewielkim stopniu, że trudno tu mówić o konkretnej zmianie.
Interesująco w Święcie ognia wypada jeden wątek – pasji Łucji. Połączenie między tym, jak bardzo szkodliwa może być pasja, kiedy się doprowadzi ją do granic, kiedy staje się lekiem na traumy z dzieciństwa i lęki dotyczące niewystarczalności, a samą przyjemnością z jej realizowania może nie jest szczególnie oryginalne – wszak w wielu tekstach kultury pasja i samozniszczenie idą ze sobą w parze – ale Małecki przedstawił to w sposób bardzo dobry, świetnie zgrywający się z całą powieścią. Ciekawym problemem w tym przypadku jest motyw wspierania dziecka przez rodziców w rozwoju. Święto ognia przedstawia z jednej strony otwartość rodziców, radość ojca z talentu córki i bezwarunkowe wsparcie, które w głowie Łucji zostaje zdemonizowane, wyostrzone do wymagań i zawodu, który według niej musi nastąpić, jeśli dziewczyna nie odniesie spektakularnego sukcesu. Wynika to z zadawnionych traum, lęków i tajemnic, które w ogóle nie powinny zaistnieć, a przynajmniej zostać odkryte dawno temu, a tymczasem negatywnie wpływają na całą rodzinę. Tylko że to już się pojawiało w poprzednich książkach Małeckiego, choćby Saturninie.
Święto ognia nie jest ani wybitną, ani nowatorską książką. Na tle dotychczasowej twórczości Małeckiego wypada dosyć średnio – ma ciekawy wątek, ale w gruncie rzeczy niewiele wnosi nawet do twórczości samego autora. To kolejna typowa dla niego książka.
---
Także na Szarakawiarenka.pl
Książka była dostępna za punkty ISBN na portalu CzytamPierwszy.pl